- Podłamać się można zawsze, to żadna sztuka - mówi Wojciech Węgrzynowski, właściciel parku rozrywki pod Łodzią. Tam, gdzie miały bawić się setki odwiedzających, dzisiaj szyte są maseczki, które potem za darmo rozdawane są służbom.
To miał być świetny - być może rekordowy - sezon. Rezerwacje w jednym z parków rozrywki w woj. łódzkim się mnożyły. Aż przyszła pandemia i - podobnie jak wszystkie inne tego typu obiekty w kraju - trzeba było go zamknąć.
- Żona mówiła, że pracownicy się podłamali. No to pomyśleliśmy, że trzeba jakoś nas z tego poczucia beznadziei wyciągnąć - opowiada Wojciech Węgrzynowski, właściciel.
"Muzyka i szyjemy"
Pierwszy pomysł był taki, żeby zrobić coś, co mogłoby chociaż w małym stopniu powetować straty finansowe firmy. Ale potem była zmiana planów.
- I tak tej dziury nie zasypiemy. Zamiast biznesu postanowiliśmy zrobić coś, w co ludzie mogliby się "wkręcić". Żeby poczuć się lepiej w tej przygnębiającej rzeczywistości - mówi rozmówca tvn24.pl.
Do firmy przywiózł rolki fizeliny.
- Na terenie parku włączyliśmy muzykę, żeby nie było tak ponuro. No i zaproponowaliśmy chętnym, że kto chce, może nam pomóc szyć maski. Nie na sprzedaż. Na rozdanie służbom, które tego potrzebują - mówi Węgrzynowski.
Cały, kilkunastoosobowy zespół był za.
Korona centrum
Niedługo potem pracownicy rozwozili już kilka tysięcy gotowych maseczek.
- Odwiedziliśmy strażaków z Łowicza i Brzezin. Byliśmy w ośrodkach zdrowia i szpitalach. Pytano nas, ile chcemy za maseczki. Jak słyszeli, że za darmo, to byli bardzo wdzięczni. A w nas rośnie duma - mówi Wojciech Węgrzynowski.
Niedługo potem w internecie ruszyła inicjatywa "Corona Centrum".
- Zbieramy za jej pośrednictwem pieniądze, długoterminową żywność i środki czystości, które potem przekazujemy służbom, które tego potrzebują - opowiada Węgrzynowski.
Źródło: TVN 24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Corona Centrum