Nie można bać się wizyty u lekarza, bo szansa zakażenia się koronawirusem jest już dużo mniejsza niż na początku pandemii. Sytuację zmienił fakt, że pracownicy służby zdrowia są zaszczepieni. Dlatego też NFZ apeluje, żeby chorzy nie unikali badań i zaplanowanych zabiegów.
Od początku pandemii drzwi przychodni były otwarte tylko dla tych chorych, którzy wcześniej umówili się na konsultację podczas rozmowy telefonicznej z lekarzem rodzinnym. W zdecydowanej większości, chorzy jednak musieli zadowolić się telekonsultacją. Teraz jednak proporcja zdalnych konsultacji do tych w przychodniach ma się zmienić diametralnie - na korzyść osobistej obecności pacjenta w przychodni.
- Zdecydowana większość personelu medycznego jest już zaszczepiona, więc nie musi się tak obawiać zakażenia, jak jeszcze na początku pandemii, oczywiście ryzyko zakażenia nadal istnieje, pacjenci nie mogą gromadzić się w poczekalniach - podkreśla Anna Leder, rzecznik oddziału NFZ w Łodzi.
Podkreśla, że kontaktu z białym personelem z tego powodu nie powinni się obawiać chorzy.
- Apeluję, żeby nie unikać konsultacji i zabiegów, nie odkładać badań profilaktycznych. Odsuwanie ich w czasie nie przyniesie niczego dobrego, a nie ma już ku temu podstaw - dodaje Leder.
Teleporady? W wąskim zakresie
Podkreśla, że teleporady nie znikną z systemu opieki zdrowotnej.
- Sprawdzają się, kiedy należy przedłużyć receptę czy zinterpretować wyniki specjalistycznego badania. Żeby jednak zaplanować leczenie, na pierwszą wizytę do specjalisty trzeba przyjść osobiście - mówi rzeczniczka NFZ.
A co jeśli pacjent i tak usłyszy, że w grę wchodzi tylko konsultacja telefoniczna?
- Jeżeli chorzy, którzy potrzebują wizyty osobistej, napotkają na takie odmowy, czy wręcz zamknięte drzwi poradni, powinni nas o tym zawiadomić. Fundusz regularnie kontroluje placówki, z którymi ma podpisany kontrakt. Chcemy, żeby był wypełniany prawidłowo - kończy rzeczniczka.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź