Odruch: ominąć przeszkodę. Decyzja: hamulec i zostajemy na naszym torze jazdy. Brawo, żyją!

Samochód zderzył się z jeleniem
Instruktor o tym, co robić, kiedy na drogę wybiegnie zwierzę
Źródło: tvn24

Miał ułamki sekund i wybór: uderzyć w inny samochód lub w jelenia, który wybiegł na drogę. Wybrał to drugie, tym samym ratując siebie i swoją dziewczynę. Instruktor nauki jazdy ocenia zachowanie pana Mikołaja bardzo pozytywnie, jednocześnie podkreślając: kiedy wjeżdżamy do lasu, musimy zwiększyć czujność.

Jeleń nagle wybiegł na leśną drogę, prosto przed samochód pana Mikołaja. Narzeczona mężczyzny krzyknęła, a kierowca… skierował auto prosto na jelenia. Wbrew pozorom, jak tłumaczy instruktor nauki jazdy Adam Wota, była to najlepsza możliwa decyzja.

Ekspert wyjaśnia, że pierwszym odruchem kierowcy zawsze jest ominięcie przeszkody. – Widać, że tutaj też pierwszy odruch był taki. Ale później decyzja: hamulec i zostajemy na naszym torze jazdy – mówi Wota. W jego ocenie kierowca zachował się "bardzo dobrze, wręcz profesjonalnie".

– Wybrał sytuację najbezpieczniejszą. Chciał uratować siebie, rodzinę – zauważa instruktor. Jednocześnie przyznaje, że – gdyby nie jadący przeciwnym pasem pojazd – ominięcie jelenia byłoby najrozsądniejszym rozwiązaniem. Tutaj jednak nie było to możliwe.

Ostrożność przede wszystkim

Zdaniem Woty, podczas jazdy nie należy polegać wyłącznie na znakach informujących o dzikich zwierzętach w okolicy. – Kiedy jadę wieczorem, to jadę wolniej. Noga z gazu i większa obserwacja, szczególnie pobocza. Kiedy wjeżdżamy do lasu, musimy zwiększyć czujność. Nieraz są takie sytuacje, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Ale jeśli zachowamy większą ostrożność, to jest większe bezpieczeństwo, że unikniemy kontaktu z tym zwierzęciem – wyjaśnia mężczyzna.

Rozmówca TVN24 przyznaje, że obecnie wypadków z udziałem dzikich zwierząt jest coraz więcej. – Zajmujemy coraz więcej ich terenów, wycinamy lasy – zauważa instruktor.

Ułamek sekundy na reakcję

Zderzenie z jeleniem miało miejsce w październiku na drodze krajowej numer 45, pomiędzy Kluczborkiem a Opolem.

Pan Mikołaj Płatak jechał ze swoją narzeczoną. Wtedy na drogę wypadł jeleń. Kobieta krzyknęła, kierowca chciał odbić w lewo, jednak tam, z przeciwnej strony jechało inne auto. Ułamek sekundy później doszło do zderzenia mazdy pana Mikołaja i zwierzęcia.

Dramatyczny moment zarejestrowała kamera wewnątrz samochodu. Na nagraniu widać, jak niemal wszystkie nieprzymocowane do podłoża przedmioty latają po pojeździe. Telefony komórkowe, kawałki plastiku, rozbita szkło. Wybuchają poduszki powietrzne, a przednia szyba pokrywa się pajęczyną pęknieć. Obok kierowcy i pasażera przelatuje duży obiekt, wygląda jak potłuczone szkło.

- To osłonka, która jest instalowana w kabrioletach. Na szczęście ostatecznie nic nam się nie stało – mówi Mikołaj.

W tym czasie uderzony jeleń wpada do rowu po przeciwnej stronie drogi. Jest martwy.

- Nie uderzył w auto jadące z naprzeciwka. Kilka chwil po wypadku zatrzymały się wokół nas inne samochody. Kierowcy dopytywali, czy z nami wszystko w porządku - opowiada Płatak.

Moment próby

Rozbite auto miało wykupioną polisę AC. Ubezpieczyciel stwierdził szkodę całkowitą.

- Tego auta używałem najczęściej do jazdy po torach wyścigowych. Fajnie, że mogłem przećwiczyć wcześniej szybką reakcję w bezpiecznych warunkach - podkreśla Płatak.

Za tę reakcję i że nie wjechał na przeciwległy pas jezdni chwalą go internauci. Bo kierowca zdecydował się pokazać ten film, aby uświadomić innym, jak łatwo może dojść do wypadku.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś bezradny. W momencie próby mogą cię uratować tylko podświadome odruchy. Nic więcej - kończy.

Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: