- Zajechał mi drogę, uciekłam w prawo. Po uderzeniu w bandę zatrzymaliśmy się. Dzieci zaczęły wysiadać z samochodu, wtedy uderzyła laweta - powiedziała 33-latka, która w wypadku na autostradzie A2 straciła dwoje dzieci. Prokuratorzy sprawdzają, kto odpowiada za tę tragedię.
Wiadamo, że za kierownicą opla siedziała 33-letnia kobieta. Już po wypadku, jeszcze w dużym szoku opowiedziała policjantom, jak miało dojść do tragedii.
Jak wynika z naszych ustaleń, kobieta twierdziła, że zjechała z drogi, bo musiała uciekać przed czarnym samochodem, który najpierw ją wyprzedził, potem zajechał drogę. Wszystko miało dziać się w gęstej mgle. Według relacji 33-latki, skręciła kierownicą w prawo i uderzyła w bandę dźwiękochłonną.
Samochód stanął w poprzek jezdni – pomiędzy pasami ruchu. Wtedy, na polecenie matki, z opla zaczęły wysiadać dzieci. Dlaczego? To chcą ustalić śledczy.
Na razie wiele wskazuje na to, że kiedy w pojazd wjechała rozpędzona laweta, 13-letni chłopiec był już na zewnątrz pojazdu. Nie miał szans na przeżycie. O życie jego siostry próbowali walczyć jeszcze ratownicy medyczni. Niestety, bezskutecznie.
Pytania bez odpowiedzi
Prokuratorzy chcą jak najszybciej przesłuchać 33-latkę i jej 34-letniego męża. Para w wypadku nie poniosła znaczących obrażeń fizycznych. - Czekamy na informację, czy ich stan psychiczny pozwala na składanie zeznań. Jest to konieczne do wyjaśnienia sprawy. Oboje opuścili już szpital, podjęliśmy działania, żeby ich przesłuchać - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Dzisiaj ma odbyć się sekcja zwłok ich dzieci. Śledczy chcą dowiedzieć się, gdzie dokładnie znajdowały się w momencie wypadku i jaki był mechanizm powstania poszczególnych obrażeń.
Sprawca czy samochód-widmo?
Śledczy bardzo ostrożnie komentują wersję, którą usłyszeli tuż po wypadku policjanci. - Prosimy o kontakt wszystkie osoby, których zeznania mogą pomóc w odtworzeniu okoliczności zdarzenia - apeluje Kopania.
Na razie śledczy nie mają żadnych informacji o tym, jaki samochód miał zajechać drogę opla z czteroosobową rodziną.
- Śledztwo będzie musiało wykazać, czy ktoś faktycznie przyczynił się do powstania niebezpiecznej sytuacji na drodze i czy 33-letnia kierująca oplem dobrze na taką sytuację zareagowała - kwituje prokurator.
„Szukajcie dzieci”
W sprawie, w charakterze świadka, został już przesłuchany kierowca lawety. Śledczym powiedział, że nie miał możliwości uniknięcia wypadku.
- Według jego zeznań, zobaczył przeszkodę stojącą na środku autostrady w ostatniej chwili. Hamować zaczął dopiero po tym, jak uderzył w opla – mówi Kopania.
Laweta zatrzymała się po ok. 50 metrach. Kiedy kierowca wysiadł z samochodu, miała do niego podbiec 33-latka, która rozpaczliwie prosiła, żeby „szukał jej dzieci”.
Zwłoki 13-latka znaleziono pod wrakiem opla, jego siostra zmarła na pasie zieleni w pobliżu ekranów dźwiękochłonnych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź