- Wypili "ćwiartkę" wódki, wzięli samochód matki jednego z chłopców i jeździli po okolicy. Wreszcie skończyli w rowie - tak policja opisuje zdarzenie, do którego doszło w poniedziałek pod Radomskiem (woj. łódzkie). Na szczęście nikomu nic się nie stało. Sprawa trafiła do sądu rodzinnego.
O tym, że dzieje się coś niepokojącego, policjanci dowiedzieli się, kiedy do dyżurnego w radomszczańskiej policji zadzwoniła osoba, która poinformowała, że do rowu w miejscowości Brudzice wpadł samochód osobowy.
- Na miejsce został wysłany patrol policji, który jednak nie potwierdził zgłoszenia. Na wszelki wypadek funkcjonariusze zaczęli jednak patrolować pobliski teren - opowiada w rozmowie z tvn24.pl asp. Aneta Komorowska z radomszczańskiej policji.
Po kilku minutach funkcjonariusze zauważyli samochód, który miał wcześniej wpaść do rowu.
- Za kierownicą siedział 15-latek. Pasażerem był jego o dwa lata młodszy kolega - informuje policjantka.
Sprawa dla sądu rodzinnego
Jak nietrudno się domyślić, kierowca samochodu nie miał prawa jazdy. Ale nie tylko to zaalarmowało policjantów.
- Podczas rozmowy z nastolatkami funkcjonariusze nabrali podejrzeń, że obydwaj są nietrzeźwi - mówi asp. Komorowska.
Okazało się, że kierowca miał 0,8 promila alkoholu, a jego kolega: 0,6 promila.
- Chłopcy wyjaśnili, że przed przejażdżką wypili tzw. ćwiartkę wódki - dodaje policjantka.
Funkcjonariusze poinformowali o zajściu opiekunów prawnych. Wtedy okazało się, że o "pożyczeniu" samochodu nic nie widziała właścicielka auta.
Sprawa została przekazana do sądu rodzinnego, który zadecyduje o dalszym losie nastolatków.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24