Na dwa lata więzienia skazał sąd w Łodzi 35-letnią Anetę D. z Pabianic (woj. łódzkie). Kobieta we wrześniu tamtego roku zaatakowała ośmioletniego syna, dusiła go smyczą. - Przytrzymała ją na szyi dziecka, ale nie chciała zabić - argumentowała wyrok sędzia sądu okręgowego w Łodzi. Wyrok nie jest prawomocny.
Kobieta przyjęła wyrok płaczem, chociaż i tak jest dużo łagodniejszy niż ten, o który wnioskowała prokuratura, domagała się w akcie oskarżenia dożywotniego więzienia.
Śledczy oskarżyli 35-latkę, że chciała w ubiegłym roku zabić swoje dziecko zaciskając na szyi ośmioletniego syna smycz. Tej opinii nie podzieliła w piątek sędzia Monika Gradowska z sądu okręgowego w Łodzi.
- Oskarżona nie chciała śmierci swojego dziecka. Ucisk był lekki; to było przytrzymanie smyczy na szyi dziecka, a nie zaciskanie i duszenie - argumentowała sędzia.
Z tego też powodu sąd zmienił kwalifikację czynu Anety D. - z usiłowania zabójstwa na znęcanie się psychiczne i fizyczne. Oprócz tego 35-latka została skazana za groźby karalne i znieważanie małoletniego.
Kobieta została skazana na dwa lata bezwzględnego więzienia. Wyrok jest nieprawomocny.
Obowiązkowa terapia
Sąd przypomniał w piątek, że kobieta ma pozytywną opinię z zakładu karnego, w którym przebywa od września 2013 roku.
- Kobieta często odwiedzała też syna, kiedy był pod opieką Pogotowia Opiekuńczo-Wychowawczego. Osoby z tej placówki również podkreślały, że oskarżona starała się być dobrą matką - uzasadniała sędzia.
Podczas prowadzonego śledztwa biegli orzekli, że kobieta jest uzależniona od alkoholu. Aneta D. została w piątek zobowiązana przez sąd do odbycia terapii.
Z aresztu na wolność
Aneta D. została w ubiegłym roku aresztowana w związku z wysoką grożącą jej karą. Prokurator Juliusz Rudak z pabianickiej prokuratury wniósł po odczytaniu wyroku o przedłużenie aresztu dla skazanej. Sędzia jednak się nie zgodziła.
Kobieta jeszcze dzisiaj ma wyjść na wolność - za kratki trafi, kiedy uprawomocni się wyrok.
- Nie zgadzamy się z wyrokiem. Złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie, wtedy wniesiemy apelację - mówił przed kamerą TVN24 prokurator Juliusz Rudak.
Dramat w Pabianicach
Do zdarzenia doszło we wrześniu minionego roku w Pabianicach. Ośmioletni Oskar został zaatakowany przez matkę po powrocie ze spaceru, bo - jak ustalili śledczy - chłopiec chciał zabrać do domu kartonowe pudło.
To miało rozzłościć matkę, która po powrocie do domu miała uderzać syna po twarzy torebką. Potem zaczęła kopać i uderzać pięściami. Zdaniem śledczych kobieta zaciskała ręce na jego szyi, a na koniec miała dusić syna psią smyczą i kolczatką. Na szczęście 8-latkowi udało się wyswobodzić i zaalarmować policję.
35-letnia Aneta D. była pijana, miała prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Kobieta podczas śledztwa mówiła, że nie pamięta zdarzenia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź