"Coś czułam, ale myślałam, że to od psa". Miesiące mieszkali obok zwłok

Zwłoki leżały od miesięcy za tymi drzwiami
Zwłoki leżały od miesięcy za tymi drzwiami
Źródło: TVN24 Łódź
- Wszedłem do tego mieszkania, zauważyłem mnóstwo robaków. To niemożliwe, żeby sąsiedzi nic nie czuli - mówi dozorca kamienicy, gdzie w zeszłym tygodniu znaleziono ludzki szkielet. Zdaniem śledczych, zwłoki leżały w mieszkaniu w centrum Łodzi od kilku miesięcy.

Dramatycznego odkrycia dokonał w ubiegłym tygodniu komornik, który przyszedł eksmitować zalegającego za czynsz lokatora. W mieszkaniu, na łóżku leżał szkielet ubrany w białą koszulę i brązowe spodnie. Zwłoki były tak rozłożone, że nie można było stwierdzić, czy to szczątki mężczyzny, czy kobiety. Najprawdopodobniej szkielet to szczątki Ryszarda K. - lokatora. Tożsamość zmarłej osoby będzie znana dopiero po badaniach DNA. Już teraz śledczy informują, że śmierć najpewniej nastąpiła z przyczyn naturalnych.

- Jestem zszokowana. Co prawda było czuć nieprzyjemny zapach między parterem a pierwszym piętrem. Myślałam jednak, że to przez psa sąsiadki - mówi w rozmowie z TVN24 jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. Limanowskiego w Łodzi.

Martwy sąsiad za ścianą

Prokuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie makabrycznego znaleziska.

- Chcemy wyjaśnić, jak to się stało, że przez długi czas żaden z mieszkańców nie zorientował się, że ich sąsiad nie żyje - tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Zdaniem biegłych, zwłoki leżały w mieszkaniu od kilku do kilkunastu miesięcy. Dramatyczny widok jako jeden z pierwszych, obok komornika, zobaczył dozorca kamienicy.

"Musieli coś czuć"

Zdaniem mieszkańców, mężczyzna żył jeszcze pod koniec ubiegłego roku.

- Widziałem tego mężczyznę jeszcze w grudniu. Kiedy w zeszłym tygodniu wszedłem do tego mieszkania zobaczyłem szczątki przykryte kołdrą. Pod nią biegało mnóstwo robactwa - wspomina Barbara Izydorczyk, dozorca budynku.

Zdaniem pani Barbary - nieprzyjemny zapach był tak intensywny, że "sąsiedzi musieli coś czuć".

Tyle, że mieszkający w pobliżu lokatorzy tłumaczą, że o niczym nie wiedzieli. Ich sąsiad miał być bowiem "typem samotnika".

- Z tego co wiem, to pracował na noc. Czasem wyjeżdżał na parę miesięcy. Nie spodziewaliśmy się, że tak długo mógł tam leżeć - rozkłada ręce Paweł Paczkowski, sąsiad.

"Mężczyzna od 10 lat nie płacił czynszu"

"Mężczyzna od 10 lat nie płacił czynszu"

Nie płacił od 10 lat?

- Pan Ryszard mieszkał w danej kamienicy od 2004 roku. Jedynym problemem był fakt, że nie płacił czynszu. Jego zadłużenie wynosiło kilkanaście tysięcy złotych - informuje w rozmowie z TVN24 Joanna Przewoźna z Administracji Zasobów Komunalnych w Łodzi.

Przewoźna dodaje, że niedawno lokatora odwiedził pracownik administracji w związku z planowanym terminem eksmisji.

- Pracownik nie mógł skontaktować się z lokatorem. Żaden z sąsiadów nie był w stanie powiedzieć, co się z nim dzieje - informuje urzędniczka.

"Sąsiedzka znieczulica"

Dramatyczna historia z łódzkiej kamienicy zbulwersowała Igora Mertyna z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi.

- Całe to zdarzenie jest dowodem na ignorację sąsiadów i ich znieczulicę. Powinni oni wiedzieć, że z osobą mieszkającą za ścianą dzieje się coś złego - podkreśla Mertyn.

Rzecznik MOPS dodaje przy tym, że zmarły lokator nie było objęty opieką pomocy społecznej.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: