Była zaniedbana i wychudzona, miała też gigantycznego guza. Ośmioletni dog niemiecki od lat chorował, ale jego właściciel nie robił nic, żeby pomóc suce. Zwierzę odebrali inspektorzy „Pogotowie dla Zwierząt”, a opiekunowi może grozić więzienie.
"Pies jest całe dnie na łańcuchu, głodzony i chory" - taką informację przekazali "Pogotowiu dla Zwierząt" sąsiedzi Czesława A. ze Zgierza (woj. łódzkie).
- Osoba, która do nas zadzwoniła prosiła o szybką reakcję, bo zwierzę miało być w dramatycznie złym stanie - mówi Krystyna Kukawska, prezes stowarzyszenia.
Na miejscu okazało się, że zgłaszający nie kłamał. Na działce była ośmioletnia, schorowana suczka.
- Była mocno wychudzona. Mogliśmy policzyć kości żeber, widoczne były guzy biodrowe, guzy miednicy. Widać, że zwierzę od dłuższego czasu nie otrzymywało wystarczającej ilości pożywienia. Nie miało także dostępu do wody – informuje Grzegorz Bielawski, który uczestniczył w interwencji.
Suczka miała na brzuchu półmetrowego guza. Podczas badań okazało się że zmiana ważyła ponad pięć kilogramów.
– Nowotwór rósł latami, pies cierpiał i nikt go nie zaprowadził do lekarza weterynarii. Narośl była na tyle duża, że utrudniała normalne poruszanie się psa – informuje Oliwia Bieńko, wolontariusz, która po odbiorze opiekowała się psem.
"Zabierajcie go jak chcecie"
Właściciel suczki w momencie interwencji był pijany. Zgodził się, żeby suczka została mu odebrana. - Mówił, że możemy ją "zabrać jeżeli chcemy". Dodał, że nie życzy sobie już widzieć schorowanego zwierzęcia - dodaje Bielawski.
Suczka trafiła do kliniki weterynaryjnej. Podczas badań okazało się, że w jej ciele jest jeszcze jedna duża zmiana - torbiel o wielkości 14 na 10 centymetrów.
- Usunięcie obu nowotworów, zewnętrznego i wewnętrznego będzie wymagało przeprowadzenia dwóch trudnych operacji w odstępach kilku tygodni - wyjaśnia Grzegorz Bielawski.
Ze szczególnym okrucieństwem
Podczas interwencji, przedstawicielom "Pogotowia dla Zwierząt" towarzyszyli strażnicy miejscy.
- O tym, że właściciel zwierzęcia mógł dopuścić się przestępstwa poinformowaliśmy policję - dodaje w rozmowie z tvn24.pl Bielawski.
"Pogotowie dla Zwierząt" twierdzi, że Czesław A. dopuścił się znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Polski kodeks przewiduje za to przestępstwo do trzech lat więzienia.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt