- Tego nikt się nie spodziewał, to szalenie przykre - mówią pracownicy Uniwersytetu Łódzkiego o byłej już wiceminister sprawiedliwości, która prowadziła samochód, gdy była pijana. Prof. Monika Zbrojewska straciła stanowisko, ma kłopoty także na uczelni. - Nie wyobrażam sobie, żeby osoba, która dopuściła się umyślnego przestępstwa uczyła studentów prawa - zaznacza prof. nadzw. dr hab. Agnieszka Liszewska, dziekan wydziału prawa Uniwersytetu Łódzkiego.
Pracownicy Uniwersytetu Łódzkiego jeszcze niedawno z dumą mówili o karierze prof. Moniki Zbrojewskiej. Była nie tylko powszechnie znanym ekspertem ds. prawa karnego (z jej wiedzy chętnie korzystali dziennikarze największych polskich mediów), ale też od listopada zeszłego roku była wiceministrem sprawiedliwości.
- Przebojowa, inteligentna, z poczuciem humoru. Fantastyczna osoba - mówią tvn24.pl studenci prawa.
- Kobieta zachowała się dość agresywnie w stosunku do policjantów, zaczęła się z nimi szarpać. Dlatego musieli użyć siły fizycznej, a nawet kajdanek, z racji zagrożenia, jakie stwarzała dla siebie i dla otoczenia - mówił tvn24.pl asp. sztab. Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Jak domek z kart
Monika Zbrojewska została wyrzucona z resortu sprawiedliwości przez ministra Borysa Budkę. Na tym jednak nie kończą się jej problemy.
We wtorek miała usłyszeć zarzuty karne za jazdę samochodem w stanie nietrzeźwości. Nie pojawiła się jednak w VI komisariacie policji w Łodzi, bo - jak dowiedziała się stacja TVN24 - miała zwolnienie lekarskie. Za przestępstwo, jakim jest jazda w stanie nietrzeźwości, polski kodeks przewiduje do dwóch lat więzienia.
Jej sprawą zajęła się już Okręgowa Rada Adwokacka, która może ją wyrzucić z zawodu.
Karnistka ma też duże problemy w pracy. W poniedziałek rektor Uniwersytetu Łódzkiego postanowił o skierowaniu sprawy Moniki Zbrojewskiej do rozpatrzenia przez Rzecznika Dyscyplinarnego ds. Nauczycieli Akademickich Uniwersytetu Łódzkiego.
- Rzecznik ma trzy miesiące na wszczęcie postępowania. Potem może skierować sprawę do komisji dyscyplinarnej - tłumaczy rzecznik UŁ, Tomasz Boruszczak.
Monice Zbrojewskiej grozi wyrzucenie z pracy.
"Nie wyobrażam sobie, żeby dalej uczyła"
O problemach znanej łódzkiej karnistki jej studenci dowiedzieli się bardzo szybko. W końcu była wiceminister, dzień po tym jak została złapana przez policję, miała prowadzić zajęcia na wydziale prawa.
- Wszyscy studenci prof. Zbrojewskiej zostali przydzieleni do innych pracowników katedry - mówi tvn24.pl dziekan wydziału prawa UŁ, prof. nadzw. dr hab. Agnieszka Liszewska.
Dodaje przy tym, że cała sprawa jest "szalenie przykra".
- Nikt nie spodziewał się, że może dojść do takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby osoba, która dopuściła się umyślnego przestępstwa uczyła studentów prawa - kwituje prof. Liszewska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24