- Jechał bardzo szybko. Po tym, jak zabił tę kobietę na pasach, prawie doprowadził do wypadku z innym samochodem - mówi Piotr, który stał kilka metrów od śmiertelnie potrąconej 55-latki. Kierowcy i trojga pasażerów szuka policja. Wszyscy mogą usłyszeć zarzuty.
Mimo że policja nie ma odpowiedzi na to najważniejsze pytanie, to coraz więcej wie o okolicznościach tragedii. Do komendy zgłaszają się kolejni świadkowie. Wśród nich był Piotr Puchała, który swoje zeznania złożył we wtorek.
- Wracaliśmy większą grupą. Autobus wysadził nas w pobliżu tego przejścia. Wszyscy rozchodzili się w swoją stronę. Wtedy usłyszałem huk - mówi przed kamerą TVN24.
Mężczyzna zobaczył kobietę leżącą na pasach. Samochód, który ją potrącił nawet nie zwolnił.
- Kilka metrów dalej niemal czołowo zderzył się z innym samochodem. Być może go nie widział, bo miał popękaną przednią szybę - mówi Kamila Puchała, która również widziała dramat na ul. Długiej.
Nasi rozmówcy tłumaczą, że jeden z przejeżdżających w pobliżu kierowców próbował gonić uciekającą hondę.
- Po kilku minutach wrócił. Powiedział, że nie udało mu się dogonić tego drania - kończy Piotr Puchała.
Upiorny rajd
Policjanci dysponują kilkoma nagraniami, na których widać, jak srebrna honda jeździ po ulicach. Wszystko to dzieje się kilka minut przed tragedią.
Niestety, jakość nagrań nie pozwoliła na razie na odczytanie tablic rejestracyjnych pojazdu. Widać za to, że kierowca w momencie wypadku nie był sam w samochodzie.
- Towarzyszyły mu trzy osoby. Wszystko wskazuje na to, że byli to młodzi ludzie - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Jeżeli te informacje się potwierdzą, to zarzuty w związku z tragedią może usłyszeć nie tylko kierowca.
- Kierującemu grozi 12 lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Pasażerowie mogą usłyszeć zarzut nieudzielenia pomocy, za co polski kodeks przewiduje do trzech lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Kopania.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź