Gdyby wierzyć obietnicom z 2011 roku, w Łodzi od czterech miesięcy powinien stać supernowoczesny dworzec. Jednak zamiast czuć dumę z nowego obiektu, mieszkańcy dowiadują się o kolejnych opóźnieniach. Okazuje się, że budowa może trwać prawie półtora roku dłużej niż planowano. I chociaż zmieniają się terminy, to jest jedna stała: wiara urzędników w to, że do inwestycji i tak dołoży Unia.
Budowa nowego dworca fabrycznego w samym sercu Łodzi to jedna z największych inwestycji kolejowych w kraju. W 2011 roku podpisano umowę, która zakładała zakończenie prac do końca lutego 2015 roku. Chociaż ten termin minął ponad trzy miesiące temu, to prace wciąż trwają w najlepsze. Co więcej - budowa nie skończy się jeszcze przez ponad rok. Tak przynajmniej wynika z nieoficjalnych informacji Radia Łódź.
O tym, że trwają rozmowy związane z zmianą terminu zakończenia prac, informuje dyrektor Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. Ten sam, który jeszcze w styczniu mówił o tym, że dworzec powstanie do jesieni. Wbrew dokumentom od wykonawcy dworca, które publikowaliśmy na tvn24.pl jako pierwsi. Niestety, wiele wskazuje na to, że deklaracje konsorcjum budującego dworzec były prawdziwe, a podawany przez urzędników termin to mrzonka.
Budowa jak serial
Opóźnienie ma być związane z tym, że wykonawca jeszcze do niedawna nie mógł wejść na teren jednej z prywatnych firm. Jej przedstawiciele prowadzili produkcję na ziemi, na której docelowo mają powstać drogi doprowadzające samochody na dworzec. Po kilku latach urzędniczej szarpaniny i bezowocnych dialogów firma Enkev została ostatecznie usunięta z terenu ziemi poprzez procedurę wywłaszczenia.
Teren jest już w dyspozycji wykonawcy, ale - według planów - prace na terenie firmy Enkev miały trwać od zeszłych wakacji. Na tvn24.pl we wrześniu tamtego roku opublikowaliśmy pismo wykonawcy dworca. Mówił on, że termin zakończenia prac musi zostać przesunięty. Wtedy dyrektor Grzegorz Nita ucinał, że termin zakończenia prac jest określony i obowiązujący.
Podobną retorykę urzędnicy przedstawiali przez kilka kolejnych miesięcy. Aż do dzisiaj, kiedy na antenie Radia Łódź Nita przyznał, że będzie nowy aneks do umowy z wykonawcą. Rozmowy w tej sprawie są już w końcowej fazie.
Według nieoficjalnych informacji łódzkich dziennikarzy nowy termin to sierpień 2016 roku.
Droga przez mękę
Sam gmach nowego dworca nie znajduje się na działce należącej do niedawna do firmy Enkev. To nie oznacza jednak, że jego budowa jest na finiszu. W ubiegłym tygodniu Maciej Dutkiewicz, rzecznik PKP PLK informował, że inwestycja jest zakończona w 75 procentach. Jak słyszymy, brak dostępu do jednej z działek uniemożliwił prace w innych sektorach budowy.
- Nie mogliśmy dostarczyć niektórych elementów na teren budowy, nie mogliśmy też na przykład budować wjazdów do parkingów podziemnych - wylicza Dutkiewicz.
Wcześniej termin ukończenia dworca wydłużył fakt wykrycia podziemnego jeziora na trasie tunelu, który miał doprowadzać pociągi na perony nowej Łodzi Fabrycznej. Z powodu konieczności zmiany planów zmieniono termin zakończenia prac - z lutego 2015 na koniec września.
"Dotacja? Niezagrożona"
Już w 2013 roku informowaliśmy, że opóźnienia na budowie dworca stawiają pod znakiem zapytania wartą niemal miliard złotych dotację z UE. Podobnie sprawę oceniało zresztą ministerstwo infrastruktury. Resort informował wtedy, że z powodu opóźnień "zaistniała konieczność zabezpieczenia finansowego całości zadania ze środków krajowych". Innymi słowy zamiast z unijnej pomocy, inwestycja ma być finansowana z budżetu państwa.
Dzisiaj Maciej Dutkiewicz z PKP PLK przekonuje, że dotacja jest niezagrożona.
- Inwestycje, do których dopłacać ma Unia, będą wykonane i rozliczone w tym roku - zapewnia
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź