Dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata, zakaz pełnienia obowiązków służbowych przez pięć lat i grzywna - takiej kary zażądał prokurator dla lekarki oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. W łódzkim sądzie odczytano dzisiaj mowy końcowe w tej sprawie.
- Ta kobieta nie zrobiła wszystkiego, żeby uratować mojego syna - mówiła na procesie sądowym Barbara Zajcewa, której dziecko zmarło dwa lata temu w Łodzi.
Za śmierć dziecka zdaniem kobiety i prokuratorów odpowiada 69-letnia lekarka. W zeszłym roku śledczy oskarżyli ją o nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka.
- Oskarżona nie dopełnienia swoich obowiązków, mogła ją zgubić rutyna - mówił podczas wygłoszonej w piątek mowy końcowej prokurator.
Teresie W. grozi do pięciu lat więzienia i właśnie takiego wyroku domaga się Barbara Zajcewa, która jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym. Prokuratura wnosi o 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, pozbawienia praw lekarskich na okres 5 lat, a także zadośćuczynienia w kwocie 7 tys. zł na rzecz poszkodowanej (matki), 4 tys. zł na rzecz poszkodowanego (ojca) i 3 tys. zł na cele społeczne.
Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 21 marca.
Błąd lekarski?
Obrona Teresy W. żąda uniewinnienia swojej klientki.
- Nie czuję się winna. Za to, co się wydarzyło odpowiada system - podsumowywała oskarżona, która wyjaśniła, że kiedy doszło do zdarzenia, na dyżurze było za mało lekarzy.
Do śmierci noworodka doszło w marcu 2012 roku. Wtedy do szpitala Rydygiera w Łodzi zgłosiła się pacjentka w 29 tygodniu ciąży z bólem brzucha. Lekarka - zdaniem prokuratury - postawiła błędną diagnozę stwierdzając, że ból brzucha wynika z problemów żołądkowych i odesłała pacjentkę do domu. W nocy u tej samej pacjentki pojawiło się krwawienie. Wezwane na miejsce pogotowie odwiozło kobietę w ciąży do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, tam odbył się poród przez cesarskie cięcie.
Lekarze próbowali ratować dziecko przy użyciu specjalistycznej aparatury, ale nie przyniosło to rezultatu. Dziecko zmarło tego samego dnia w szpitalu
Jak ustalono w czasie śledztwa - dziecko urodziło się niedotlenione, co było konsekwencją odklejenia się łożyska. Kluczowe dowody w tej sprawie to wyniki sądowo-lekarskiej sekcji zwłok i opinie biegłych w tym zakresie, zeznania lekarzy oraz opinia z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku.
Ustalono, że dziecko w okresie płodowym rozwijało się prawidłowo. Z opinii biegłych wynika, że gdyby urodziło się bez cech niedotlenienia okołoporodowego, miałoby szanse przeżycia. Zdaniem śledczych, lekarka odpowiada za niedokładne przeprowadzenie wywiadu lekarskiego i w konsekwencji złą ocenę sytuacji.
Oskarżona Teresa W. pracuje obecnie w jednej z łódzkich przychodni lekarskich.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź