Wykuli dziurę w ścianie i zbierali łupy. W tym czasie przyjechała policja, szarpnęła za klamkę i po kilku minutach odjechała. Po pięciu miesiącach poszukiwań zatrzymano dwóch Albańczyków, podejrzanych o udział w kuriozalnym włamaniu do banku w Będkowie (woj. łódzkie). - Zatrzymani byli częścią międzynarodowego gangu - twierdzą funkcjonariusze
To z pewnością było jedno z dziwniejszych włamań w ostatnich miesięcy. W maju przestępcy weszli do banku w Będkowie (woj. łódzkie) przez dziurę w ścianie, którą wykuli na zapleczu placówki. Policjanci jednak nie sprawdzili, co działo się w wokół budynku i zakończyli interwencje po kilku minutach stania zza płotem. Dlaczego? Joanna Kącka tłumaczy, że nie mieli takiej możliwości, bo nie mieli kluczy.
Złodzieje ukradli ponad 600 tys. złotych i przez pięć miesięcy byli nieuchwytni. Zdaniem policji - aż do teraz. W zeszłym tygodniu zatrzymani zostali dwaj Albańczycy. Jeden, 28-latek w Słubicach. Drugi, o pięć lat młodszy wpadł pod Warszawą.
- Podejrzani po kradzieży opuścili Polskę jednak w październiku wrócili - mówi nadkom. Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska z policji w Tomaszów Mazowiecki.
Albańczycy z gangu?
Obydwaj usłyszeli zarzuty kradzieży z włamaniem, za co grozi do 10 lat więzienia. Policja nie chce na razie ujawniać, czy podejrzani przyznali się do winy i czy współpracują ze śledczymi. Sąd we wtorek zgodził się na ich trzymiesięczny areszt.
- Sprawa jest rozwojowa. Wszystko wskazuje na to, że zatrzymani sprawcy są częścią międzynarodowej grupy przestępczej działającej na terenie Europy.
Funkcjonariusze informują, że starszy z podejrzanych został ujęty chwilę przed tym, jak chciał opuścić Polskę. Akcja policji miała go mocno zaskoczyć, podobnie zresztą jak drugiego z zatrzymanych.
- Sprawdzamy, czy albańscy włamywacze byli sprawcami podobnych kradzieży - informuje Dutkiewicz-Pawlikowska.
Sprawa honoru
Po napadzie na bank w Będkowie pod Tomaszowem Mazowieckim na policję spłynęła fala krytyki. Czytelnicy tvn24.pl dopytywali, jak to możliwe, że policja nie jest w stanie sprawdzić, co dzieje się w placówce bankowej, w której trwał napad.
Okazało się, że przestępcy dostali się do środka przez dziurę w ścianie z boku gmachu. Kiedy włączył się alarm, funkcjonariusze szybko pojawili się pod bankiem. Sprawdzili drzwi (co widać na kamerach zainstalowanych przed placówką), przez osiem minut kręcili się w pobliżu ogrodzenia banku i odjechali. A w tym czasie złodzieje mogli plądrować sejf.
Przedstawiciele policji tłumaczyli potem, że sprawa mogła wyglądać jak fałszywy alarm. O kradzieży właściciele banku dowiedzieli się dopiero w poniedziałek, dwa dni po "skoku".
Nadkom. Dutkiewicz tłumaczy, że od tego czasu policjanci "z ogromnym zaangażowaniem sprawdzali najmniejszy trop, najdrobniejszy sygnał mogący mieć związek z tą sprawą".
- Bezpośrednio po ujawnieniu przestępstwa zabezpieczyli ślady kryminalistyczne pozostawione na miejscu, przeglądali i analizowali monitoringi, przesłuchiwali mieszkańców tej miejscowości - wyjaśnia policjantka.
Sprawę prowadzi prokuratura w Tomaszowie Mazowieckim. Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań w tej sprawie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Tomaszowie Mazowieckim