W wieku 81 lat zmarł Garry Marshall - twórca kultowej komedii romantycznej "Pretty woman". Był reżyserem, scenarzystą, producentem, a także aktorem. Zasłynął również jako twórca takich tytułów jak "Uciekająca panna młoda" czy "Pamiętnik księżniczki".
Garry Marshall zmarł wczoraj w szpitalu w Burbank, w Kalifornii, na skutek powikłań związanych z zapaleniem płuc, po udarze mózgu.
Urodził się 13 listopada 1934 w Nowym Jorku w artystycznej rodzinie - mama była nauczycielką tańca, ojciec natomiast najpierw kręcił filmy reklamowe, a potem został producentem. Jego siostrą jest znana aktorka Penny Marshall.
Swoją karierę artystyczną zaczynał ponad pół wieku temu w telewizji - najpierw pracował jako autor teksów do popularnego programu rozrywkowego "The Tonight Show", później został twórcą uwielbianych w latach 70. komedii - sitcomów "The Old Couple" i "Happy days". Zwłaszcza drugi tytuł cieszył się wielkim powodzeniem, zdobywając mnóstwo nominacji do nagród Emmy oraz Złote Globy dla aktorów.
Niemal do połowy lat 80. Marshall realizował wyłącznie seriale komediowe, by w 1984 r. zadebiutować ciepło przyjętym filmem fabularnym "Chłopak z klubu Flamingo" z młodziutka Marisą Tomei i Mattem Dillonem. Był już wówczas także cenionym producentem.
Najważniejszy swój tytuł miał jednak nakręcić 6 lat później w 1990 roku.
Herzog, Julia i wielki sukces
Marshall zwykł mawiać, że życie jest zbyt skomplikowane, by kręcić ciężkie filmy i do końca pozostał wierny komedii romantycznej. Choć krytycy po jakimś czasie zaczęli wytykać mu ich przewidywalność, tłumaczył, że poniósł tyle sercowych porażek, iż na ekranie lubi szczęśliwe zakończenia.
W 1986 r. zrealizował film "Bez zrozumienia" z niemal nieznanym jeszcze Tomem Hanksem, który potem w krótkim czasie stał się gwiazdą. Nikomu jednak nie pomógł w karierze tak bardzo jak Julli Roberts.
Dziś trudno uwierzyć, ale "Pretty woman" w pierwotnej wersji miała być mrocznym dramatem, gdzie dwoje ludzi z nieprzystających do siebie światów zakochuje się w sobie, po czym rozstaje, bo takie jest życie. Bogaty biznesmen i uzależniona od narkotyków (taka miała być pierwotnie Vivian) prostytutka faktycznie tworzyliby dziwną parę. Reżyserować miał mistrz niemieckiego kina Werner Herzog - twórca "Woyzecka", a pierwotny tytuł filmu to "3000 $" - od sumy, jaką biznesmen zapłacić miał towarzyszce za tydzień u swego boku.
Dalej jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Studio Vestron, mające film produkować, zbankrutowało, a projekt upadł. Wydawało się, że trafi do kosza, gdy zainteresował się nim gigant, czyli Disney. Tak narodził się pomysł, by dramat zamienić w romantyczną komedię. Scenariusz napisano niemal od początku, a Marshall postawił warunek - nie reżyseruje, jeśli nie będzie szczęśliwego zakończenia.
Rolę Vivian proponowano kolejno: Meg Ryan, Michelle Pfeiffer i Sandrze Bullock. Wszystkie ją odrzuciły. Dopiero Julia Roberts, wówczas jeszcze mało znana, zgodziła się bez wahania, choć wybrany na jej partnera Richard Gere długo odrzucał rolę. Marshall wspominał: "Zobaczyłem ich siedzących obok siebie w niesamowitym świetle - wyglądali razem wspaniałe, po prostu musieliśmy zdobyć Richarda do tego filmu. Wziąłem Julię na bok i powiedziałem jej, że musi go przekonać do tego pomysłu". Jak wiemy, udało się jej to. Tak narodziła się "Pretty Woman", choć po premierze, nic nie zapowiadało gigantycznego sukcesu.
"The Hollywood Reporter" dał filmowi 2 na 5 gwiazdek i określił go jako "niewiarygodną pościelówę". Najmocniej brzmiały zarzuty ze strony feministek: film miał zachęcać do prostytucji, degradować kobietę do roli obiektu męskich fantazji i promować materializm. Ale jedno było oczywiste: narodziła się gwiazda, która przyćmiła Gere'a i za rolę w komedii romantycznej dostała dominację do Oscara, co wcześniej zdarzyło się tylko paru aktorom - i uznanym. Publiczność waliła do kin drzwiami i oknami.
"Niewiarygodna bajka" (bo bez wątpienia jest nią film Marshalla), nakręcona za jedyne 18 mln dolarów, dziś zaliczana do najbardziej kultowych komedii romantycznych wszech czasów, zarobiła w sumie ponad 450 mln dolarów, zaś 22-letnia Julia Roberts, z dnia na dzień stała się gwiazdą.
Reżyser kobiet
Do współpracy z duetem Gere i Roberts, Marshall powrócił w 1999, realizując komedię "Uciekająca panna młoda". W obu tych filmach sam pojawił się w epizodycznych rolach. Niestety, film nie dorównywał w najmniejszym stopniu poprzedniej ich produkcji, mimo to okazał się kasowym sukcesem. Wcześniej reżyser zrealizował bardzo dobrze przyjętą nostalgiczną opowieść "Frankie i Johnny" z Alem Pacino i Michelle Pfeiffer.
Marshall pozostał wierny do końca swojemu ulubionemu gatunkowi, a z czasem zaczął robić filmy dla nastoletniej widowni. Zekranizował m.in. "Pamiętnik księżniczki" , "Mama na obcasach", czy "Sylwester w Nowym Jorku". Jego ostatnim filmem, który do Polski trafił w maju br., była komedia "Dzień matki", dzięki której ponownie miał okazję pracować znów z Julią Roberts.
Zabawnie brzmi fakt, iż oskarżany przy okazji "Pretty women" o antyfeminizm reżyser, w końcu minionego wieku został odznaczony nagrodą "Women in Film Lucy Award w uznaniu doskonałości i innowacyjności w twórczości, które wzbogaciły postrzeganie kobiet za pośrednictwem telewizji".
Autor: Justyna Kobus/kk / Źródło: "Variety", tvn24.pl