Złota Palma 67. edycji festiwalu w Cannes powędrowała do tureckiego filmowca Nuriego Bilge'a Ceylana, za film "The Winter Sleep". Typowany na pewnego zwycięzcę, 25-letni Kanadyjczyk Xavier Dolan za obraz "Mamuśka" otrzymał Nagrodę Jury ex aequo z sędziwym twórcą nowej fali Jean-Lukiem Godardem ("Adieu au langage"). Grand Prix festiwalu odebrała Alice Rohrwacher za "Le meraviglie" a Nagrodę dla Reżysera Bennett Miller za "Foxcatcher". W zgodnej opinii krytyków był to najlepszy festiwal dekady na Lazurowym Wybrzeżu.
Werdykt tegorocznego jury pod przewodnictwem Jane Campion rozczarował wielu festiwalowych gości. Powtarza się opinia, że okazał się "zachowawczy i mało odważny". Typowany niemal jednogłośnie na zdobywcę Złotej Palmy, obraz młodziutkiego Kanadyjczyka Xaviera Dolana, okrzyknięty największym od lat objawieniem w Cannes, otrzymał co prawda prestiżową Nagrodę Jury, ale to zdecydowanie za mało. "Dolan zasłużył na główną nagrodę" - w większości oceniają krytycy. Zwłaszcza, że sama twórczyni "Fortepianu", Nowozelandka Jane Campion, przyznała wprost: - Xavier Dolan to młody geniusz.
Tego samego zdania była publiczność.
- Zabrakło nam nagród, bo znakomitych filmów było za dużo - podkreśliła Campion na konferencji prasowej po rozdaniu nagród.
Jurorzy uznali najwyraźniej, że Dolan ma jeszcze sporo czasu przed sobą, a przyznanie jednej z najważniejszych nagród na świecie 25-latkowi i uczynienie go tym samym najmłodszym w historii Złotej Palmy jej laureatem, byłoby po prostu przesadą. W dodatku Dolan, zdeklarowany gej, robi kino buńczuczne i bezczelne, a o canneńskich skłonnościach do kontrowersji, głośno było już w ubiegłym roku. Złotą Palmę odebrała wtedy niezwykle mocna obyczajowo opowieść o miłości lesbijskiej "Życie Adeli". Kto wie, czy w tym roku organizatorzy nie chcieli po prostu ustrzec się komentarzy, że znów gonią za sensacją.
Turcja w poemacie Ceylana
I chociaż zwycięski film największym objawieniem festiwalu nie był, to jednak wymieniany był wśród ewentualnych faworytów i zyskał pochlebne recenzje.
Bohater "Snu zimowego" - Aydin - wraz ze swoją żoną Nihal prowadzi hotel w centrum Anatolii. Relacje małżonków są trudne, a do tego dochodzą problemy siostry Nihal, która właśnie się rozwiodła. Wszyscy mieszkają w hotelu i jego okolicach. Adyin - zarządca i zarazem lokator hotelu, były aktor, cynik i megaloman - jest tym, wokół którego krążą pozostali: oskarżająca go o egoizm i krzywdzenie ludzi żona, zgorzkniała i nieszczęśliwa siostra i wreszcie turyści, z którymi konflikt napędza akcję filmu. Tak naprawdę jednak "Sen zimowy" to kolejny obraz Ceylana o samotności, która jest motywem przewodnim całej jego twórczości.
Pisząc o filmie odmieniano przez wszystkie przypadki nazwiska Strindberg i Czechow. Turkowi zarzucano jednak m.in. monstrualny metraż (film trwa prawie 200 minut!), zbyt częste powtórki w kolejnych ujęciach, przeciągane do granic wytrzymałości widza dialogi. Mimo to, krytycy zwrócili uwagę na formę - film porównywano do "poematu rozpisanego na akty" i zapewne ta właśnie poetyckość urzekła jurorów, zwłaszcza Jane Campion, twórczynię "Jaśniejszej od gwiazd" - jednego z najbardziej poetyckich obrazów współczesnego kina.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nagroda dla Ceylana - co częste w Cannes - ma także podtekst polityczny. Reżyser kilka dni temu wzbudził w swoim kraju kontrowersje. Skrytykował turecki rząd za to, że po katastrofie w kopalni w Somie nie pociągnął do odpowiedzialności urzędników państwowych. Zginęło tam 300 górników. Z krytyki rządu twórca zresztą słynie. - Dedykuję tę nagrodę wszystkim młodym ludziom w Turcji, włączając w to tych, którzy w ostatnim roku w niej (katastrofie - przyp. red.) zginęli - powiedział reżyser, odbierając nagrodę.
Ceylan zawsze był w Cannes faworyzowany i każdy jego kolejny film trafiał do głównego konkursu. W 2002 r. dostał Grand Prix za film "Uzak", a w 2011 roku tę samą nagrodę za głośne "Pewnego razu w Anatolii".
Narodziny geniusza?
Jedną ze znakomitych produkcji, zaprezentowanych w Cannes był też film "Mr Turner" Mike'a Leigh, nagrodzony za scenariusz "Lewiatan" Zwiegancewa (twórcy pamiętnego "Powrotu") i obraz Bennetta Millera "Foxcatcher" (twórcy "Capote", nagrodzony tu za reżyserię). Żaden jednak nie wzbudził aplauzu porównywalnego z tym, jaki towarzyszył filmowi młodego Kanadyjczyka Xaviera Dolana.
Jego "Mamuśka" jest historią kobiety, która po stracie męża nie umie stanąć na nogi. Ledwo wiąże koniec z końcem, trwa z dnia na dzień, zachowuje się jak smarkula, która nie myśli o przyszłości. Jej syn, chory na ADHD, bywa zniewalający, ale gdy zapomni wziąć tabletek, jest niebezpieczny jak szaleniec w amoku. Mimo to w środku nosi tęsknotę za miłością, akceptacją. Jest więc jak cały Dolan - co przyznaje reżyser w wywiadach. Niepokorny, odpychany przez świat gej, szukający prawdy o swojej relacji z najbliższymi. Podkreślano po pokazie, że Dolan wciąż kręci ten sam film, a mimo to zaskakuje. W dodatku jest w wieku, gdy większość twórców dopiero myśli o debiucie. Tymczasem dla niego to już szósty film. I wszystkie dotychczasowe były wydarzeniami.
Co pokaże w przyszłości? Pisząc o nim, krytycy przywołują największe nazwiska w historii kina. Oby nie zboczył z obranej drogi i nie trafił do Hollywood, gdzie jego indywidualizm przemielą na komercyjną papkę.
Bez skandali ani rusz
Tradycyjnie też nie zabrakło w Cannes i skandali. Zaczęło się od oskarżeń rodziny księżnej Monako, która zbojkotowała film otwarcia "Grace księżna Monako", twierdząc, że pokazuje krzywdzący obraz relacji matki i księcia Rainiera. Dyrektor festiwalu niezbyt kurtuazyjnie oświadczył, że... krewni księżnej i tak nie byli zaproszeni. Na filmie nie zostawiono jednak suchej nitki, nazywając go "najgorszym filmem otwarcia w historii festiwalu".
Ledwie ucichła afera wywołana przez książęcą rodzinę, a żądni wrażeń pozaartystycznych, zajęli się następną. Ukraiński dziennikarz Witalij Sediuk przedarł się przez tłum i wsadził głowę... pod sukienkę Ameriki Ferrery, gdy aktorka pozowała na czerwonym dywanie. Mężczyznę wyprowadziła policja, zapłacił grzywnę za zakłócenie porządku publicznego i dostał zakaz powrotu na festiwal. Witalij nie jest jednak wariatem, jak pisały bulwarówki. To znany ukraiński dziennikarz - prowokator, słynący z pogardy dla celebrytów, próbujący ośmieszać ich przy każdej okazji. Ma już na koncie m.in. pocałunek z Willem Smithem (oberwał za niego po twarzy) i próbę wdarcia się na ślub księcia Williama (zapewniał, że sam jest księciem). Prowadzi popularny show telewizyjny na Ukrainie, a podczas ostatnich wydarzeń w kraju zasłynął, umieszczając na portalach społecznościowych zdjęcia, pokazujące złożoność ukraińskiej rewolucji. Ale tego bulwarówki już nie napisały.
Była też afera, związana z filmem Abla Ferrary, mającym nawiązywać do głośnego skandalu upadku francuskiego ekonomisty i szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Dominique'a Strauss-Kahna, oskarżonego o gwałt na pokojówce. W rolę główną wcielił się Gerard Depardieu, a historię nazwał nawet "szekspirowskim dramatem". Dramat grozi jednak twórcy filmu, bowiem Strauss-Kahn, twierdząc, że oczyszczono go przecież z zarzutów, właśnie złożył pozew przeciw twórcom filmu.
Ostatni skandal wywołuje jedynie smutek. Gniew irańskich władz, konkretnie wiceministra kultury Husajna Nushabadiego, wywołała bowiem subtelna Leila Hatami, gwiazda głośnego "Rozstania" i członkini jury w Cannes. Gdy telewizje relacjonujące festiwal pokazały, jak Hatami całuje w policzek dyrektora imprezy Gillesa Jacoba, ultrakonserwatyści uznali to za "gest oburzający". - Ci, którzy uczestniczą w międzynarodowych wydarzeniach, powinni mieć baczenie na czystość Irańczyków, by zły wizerunek irańskich kobiet nie był demonstrowany światu - mówił wiceminister. Pojawiły się informacje, jakoby po powrocie do kraju aktorkę za "nieczysty postępek" czekać miała publiczna chłosta. Hatami, która w Cannes pokazywała się w obowiązkowej chuście na głowie, nie chciała komentować zdarzenia
LAUREACI KONKURSU GŁÓWNEGO
Złota Palma: Nuri Bilge Ceylan - "Sen zimowy" ("Kış Uykusu"/"Winter Sleep")
Grand Prix: Alice Rohrwacher - "Le meraviglie"
Najlepszy Reżyser: Bennett Miller - "Foxcatcher"
Nagroda Jury: ex aequo Xavier Dolan - "Mamuśka" ("Mommy") i Jean-Luc Godard - "Adieu au langage"
Najlepszy Scenariusz: Oleg Negin i Andriej Zwiagincew - "Lewiatan" ("Leviafan")
Najlepsza Aktorka: Julianne Moore - "Maps to the Stars"
Najlepszy Aktor: Timothy Spall - "Mr Turner"
ZŁOTA KAMERA "Party Girl" reż. Marie Amachoukeli-Barsacq, Claire Burger, Samuel Theis
KONKURS FILMÓW KRÓTKOMETRAŻOWYCH Złota Palma: "Leidi" reż. Simón Mesa Soto
Wyróżnienia: "Aïssa" i "Ja vi elsker"
Autor: Justyna Kobus //kka/zp / Źródło: tvn24.pl/PAP