Czterem aresztowanym w sobotę w mieście Santa Ana w Kalifornii członkom polskiego zespołu death metalowego Decapitated zarzuca się zbiorowe zgwałcenie kobiety. Wszystko miało się wydarzyć w ich autobusie 31 sierpnia po koncercie w Spokane w stanie Waszyngton - podała we wtorek agencja AP.
Jak głoszą udostępnione agencji Associated Press dokumenty sądowe, ofiara domniemanego gwałtu i jej przyjaciółka zeznały policji w Spokane, że przyszły na koncert, a po jego zakończeniu rozmawiały z polskimi muzykami i zostały przez nich zaproszone na drinka do autobusu. Po wejściu tam zrobiło im się niedobrze, a gdy jedna z kobiet chciała skorzystać z toalety, udał się za nią jeden z muzyków.
Według protokołu zeznań, kobieta chciała wypchnąć intruza z toalety, ale ten wykręcił jej rękę i przycisnął do zlewu. W umieszczonym nad zlewem lustrze widziała potem, że gwałcą ją na zmianę członkowie zespołu. Druga kobieta powiedziała policji, że gwałtu dokonano na jej oczach. Domniemana ofiara przestępstwa zeznała, że jeden z muzyków pomógł jej się ubrać i wyniósł ją na zewnątrz.
Po oddaleniu się od autobusu zadzwoniła na policyjny numer alarmowy. Jednak gdy interweniujący funkcjonariusz dotarł wraz z nią na miejsce koncertu, autobus już odjechał. W trakcie badania w szpitalu u kobiety stwierdzono otarcia ręki wskazujące na jej wykręcanie oraz inne obrażenia.
Sprzeczne zeznania muzyków
W czasie przesłuchania przez policję jeden z muzyków oświadczył po przedstawieniu mu fotografii poszkodowanej, że nie zna takiej osoby. Drugi zeznał, że widział dwóch swoich kolegów obcujących płciowo z kobietą w toalecie autobusu. Trzeci potwierdził, że do autobusu przyszły dwie kobiety, ale odmówił dalszego komentarza. Czwarty potwierdził obecność w autobusie dwóch kobiet, zaznaczając jednocześnie, że nie widział, co się z nimi działo.
Adwokat polskich muzyków Steve Graham napisał w e-mailu, że członkowie Decapitated "zamierzają w pełni przeciwstawić się stawianym im zarzutom i są przekonani, że ich argumenty zostaną wysłuchane". - Mamy świadków, którzy mogą zeznać, że skarżąca przyszła z wizytą do zespołu z własnej nieprzymuszonej woli i rozstała się z nim na przyjacielskiej stopie - oświadczył.
Menedżer zespołu Decapitated Tomasz Pochoryłko nie chciał komentować sprawy zarzutów dla muzyków. Oświadczył, że nie przewiduje wydania żadnego oficjalnego oświadczenia.
Autor: pk//plw / Źródło: PAP