Byli jedną z najsłynniejszych par w historii współczesnej sztuki. Marinę Abramović i Ulaya łączyła praca i miłość. W listopadzie 2015 roku Ulay wytoczył byłej partnerce proces o złamanie umowy i zażądał wypłacenia zaległych tantiem. Sąd w Amsterdamie nakazał Abramović wypłacenie 250 tys. euro należnych zysków oraz skorygowanie opisów wspólnych dzieł.
Frank Uwe Layspien, znany jako Ulay, zarzucił byłej partnerce ukrywanie i niewypłacanie należnej części zysków pochodzących ze sprzedaży, wypożyczania i publikowania prac, które stworzyli wspólnie od 1976 do 1988 roku. W swoim pozwie podkreślał, że Abramović złamała umowę z 1999 roku, która regulowała podział zysków ze spornych prac.
Spór nie dotyczył jedynie pieniędzy. – Cała twórczość tworzyła historię, która jest teraz w podręcznikach szkolnych – mówił w listopadzie 2015 roku Ulay brytyjskiemu "The Guardian". – Jednak ona celowo błędnie interpretuje pewne rzeczy, albo pomija moje nazwisko – dodawał.
Ulay twierdził także, że Abramović poprosiła galerie o usunięcie jego nazwiska jako współautora poszczególnych prac, co było niezgodne z umową, a co utrudniło uczciwe rozliczenie zysków, które te prace przyniosły.
"Wyrok sądu był sprawiedliwy i udowodnił prawdę"
Według "The Guardian", podstawą pozwu jest fakt, że w ciągu minionych 16 lat artystka wypłaciła swojemu byłemu partnerowi należne tantiemy tylko cztery razy.
Sąd w Amsterdamie, gdzie mieszka na stałe artysta, przychylił się do pozwu Ulaya. Abramović ma wypłacić Ulayowi 250 tys. euro zaległych tantiem i pokryć koszty procesowe w wysokości ponad 23 tys. euro. Zobowiązana jest również do korekty opisów wspólnie stworzonych prac. Dzieła pochodzące z okresu 1976-1980 mają zawierać informację o twórcach: "Ulay/Abramović". Prace z lat 1981-1988 mają być podpisane: "Abramović/Ulay".
Sąd zaznaczył, że artystka ma dwa tygodnie na uzupełnienie opisów prac. Dotyczy to również wszystkich reprodukcji oraz kopii prac tworzonych i sprzedawanych od 2007 roku.
W środę - jak podaje „The Guardian” - Ulay określił blisko roczną batalię sądową jako „nieprzyjemną oraz rozpaczliwą”. Porównał również spór z byłą partnerką do choroby nowotworowej, z jaką się do niedawna zmagał.
- Wygrałem sprawę w najbardziej istotnych punktach - powiedział. - Ulga jak przyszła była jak zrzucenie skóry, fizyczna i psychiczna - dodał.
- Mój nowotwór doświadczył mnie i był groźny dla mojego życia. Ogromny spór prawny z Abramović zagrażał mojej egzystencji. Moim zdaniem, wyrok sądu był sprawiedliwy i udowodnił prawdę - ocenił artysta.
Między miłością i sztuką
Abramović i Ulay żyli oraz pracowali razem od 1976 do 1988 roku. Stworzyli szereg prac, w których badali i odkrywali różne oblicza partnerstwa. Ich wspólna twórczość określana jest jako pionierska, pełna pasji i zaliczana jest do klasyki historii sztuki współczesnej. Ich indywidualna twórczość także zapewniła im miejsce w historii sztuki, jednak tylko Marina Abramović jest światowej sławy artystką (przez niektórych nazywana także celebrytką). Ulay pozostał znaczącym, jednak mniej znanym twórcą. Moment ich rozstania także został zapisany w podręcznikach historii sztuki. Wyruszyli z przeciwległych krańców Wielkiego Muru Chińskiego, by spotkać się w środku drogi. Tam powiedzieli sobie "do widzenia". Wtedy mieli zobaczyć się po raz ostatni. Tak przynajmniej planowali. Później Ulay sprzedał Abramović swoje archiwum, które zawierało wspólnie stworzone prace i ich dokumentacje - w tym folie i negatywy. W 1999 roku Ulay podpisał z byłą partnerką kontrakt stanowiący o prawach i podziale zysków ze wspólnego dorobku. Do ponownego spotkania doszło w 2010 r. - w czasie trwania instalacji "The Artist Is Present" Mariny Abramović w nowojorskim MoMA. Każdy z odwiedzających miał szansę, aby usiąść naprzeciwko artystki w milczeniu i wpatrywać się w oczy Abramović.
W wieczór otwarcia wystawy, bez wiedzy artystki, na miejscu pojawił się Ulay i usiadł naprzeciw niej. Wzruszona Abramović chwyciła artystę za ręce. To było ich ostatnie spotkanie w przyjaznej atmosferze.
Autor: tmw//jec / Źródło: The Guardian