Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zdecydował, że Jan Englert nie złamał prawa pracy zwalniając aktorkę Grażynę Szapołowską. Dyrektor Teatru Narodowego zwolnił dyscyplinarnie aktorkę, gdy nie stawiła się na spektakl, by wziąć udział w show TVP. Szapołowska domagła się przywrócenia do pracy i trzymiesięcznej pensji.
Rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie ds. cywilnych sędzia Maja Smoderek poinformowała, że w piątkowym wyroku sąd oddalił powództwo w całości.
Aktorka uczestniczyła w show TVP
Trwający od listopada 2011 r. cywilny proces dotyczył zwolnienia aktorki po tym, jak 9 kwietnia w Teatrze Narodowym nie odbył się spektakl "Tango" według Sławomira Mrożka. Powodem była nieobecność Szapołowskiej, która w tym czasie uczestniczyła w emitowanym na żywo muzycznym show w telewizji publicznej. Englert wyszedł na scenę i przepraszał ok. 150 widzów odwołanego przedstawienia.
"Teraz są jasne skutki prawne"
- Podjęła decyzję taką, że ważniejszy jest dla niej występ w telewizji, co jest w niezgodzie z etyką i regulaminami teatralnymi. A teraz są jasne i oczywiste skutki prawne - tłumaczył swoją decyzję Jan Englert. Wkrótce potem wręczył Szapołowskiej wypowiedzenie.
"Można było zmienić godzinę"
Szapołowska przekonywała podczas rozpraw, że wielokrotnie rozmawiała z dyrektorem Englertem o kolizji terminów i prosiła o pomoc w załatwieniu tej sprawy. - Można było zmienić godzinę albo datę spektaklu czy też ustanowić zastępstwo, były wcześniej takie przypadki - przekonywała w sądzie.
Przywołała też dwa przypadki, gdy dyrekcja odwołała przedstawienia, np. kiedy żona Englerta, aktorka Beata Ścibakówna, występowała w telewizyjnym show "Gwiazdy tańczą na lodzie", innym razem - jak mówiła Szapołowska - przedstawienie w Teatrze Narodowym odwołano, aby aktorka Dominika Kluźniak mogła wziąć udział w premierze filmu "Jak się pozbyć cellulitu".
Autor: km\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24