Janusz Głowacki, dramaturg, scenarzysta, prozaik, felietonista, odszedł w sierpniu ubiegłego roku. "'Świat bez Głowy" to wspomnienie o pisarzu, które zrodziło się z tęsknoty jego przyjaciół" - czytamy w książce Izy Bartosz, którą ilustrują nieznane szerzej zdjęcia autorstwa Czesława Czaplińskiego.
Janusza Głowackiego kochało się nie za to, co zrobił albo napisał, ale za to, jaki był - pisze w swojej książce Iza Bartosz. "'Świat bez Głowy" to wspomnienie o pisarzu, które zrodziło się z tęsknoty jego przyjaciół. Janusz wydawał się wiecznie młody, śmierć do niego nie pasowała, dlatego tak trudno pogodzić się z tym, że i jego nie ominęła" - stwierdza autorka.
W książce wybitnego pisarza wspominają jego przyjaciele, między innymi Kazimierz Kutz, Daniel Olbrychski, Krystyna Kofta, Janusz Zaorski, Hanna Bakuła, Daniel Passent, Tomasz Łubieński i Waldemar Dąbrowski. Dzięki nim poznajemy jedną z najbardziej fascynujących postaci polskiej literatury przełomu wieków, od strony, która rzadko pasuje do jego medialnego wizerunku.
"Wysoki, przystojny, zawsze w białej koszuli rozpiętej niemal do pasa. Król życia, któremu wszystko przychodzi z łatwością - tak o Januszu Głowackim myśleli ci, którzy go nie znali. Ale przyjaciele wiedzieli, że każda jego książka powstawała w mozole, a ten z pozoru bon vivant był tak naprawdę delikatnym i nieśmiałym mężczyzną" - czytamy.
"Śmiać mi się chce, gdy słyszę, że on był playboyem"
"Daniel Olbrychski, który także przyjaźnił się z pisarzem, jest zdania, że towarzyskie życie Janusza to oprócz przyjemności była też ciągła praca, przysłuchiwanie się temu, co mówią i jak mówią. - On się fantastycznie bawił, ale mam wrażenie, że to było takie profesjonalne bycie w towarzystwie, nieustanna praca nad warsztatem. On był przecież bardzo uważnym obserwatorem tego, co się dzieje" - wspomina w książce Olbrychski.
"Śmiać mi się chce, gdy słyszę, że on był playboyem, że skupiał się jedynie na towarzyskim życiu. To nieprawda. On najbardziej skupiał się na pisaniu. To było dla niego najważniejsze. Matka wychowała go na pisarza i on w którymś momencie swojego życia postanowił, że on się temu pisarstwu w całości poświęci" - tłumaczy Kazimierz Kutz.
Wspominając Głowackiego, Kutz zwraca uwagę na ciepło, jakie charakteryzowało tę przyjaźń. - Głowa był tak uformowany, że on jakby nie miał żadnych wzlotów. Nigdy nie widziałem, żeby on szybko chodził, nigdy nie słyszałem, żeby podnosił głos, żeby się kłócił z kimś. Podobało mi się to - wspomina reżyser.
"Janusz nie nadużywał alkoholu także dlatego, że zależało mu na tym, żeby każdego dnia pisać. Nie potrafił pracować nocą. Co rano zasłaniał zasłony w swoim mieszkaniu na Bednarskiej, zapalał światło i pisał do 13. Dopiero później wychodził do miasta spotkać się ze znajomymi" - wyjaśnia Iza Bartosz.
Doceniony za Oceanem
Pisarz, scenarzysta, dramaturg i felietonista osiągnął sukces nie tylko w Polsce, ale i za granicą. "Pierwsze kilka lat, które spędził w Nowym Jorku okazały się najtrudniejsze w jego życiu. W końcu jednak udało mu się zdobyć Broadway. Jego sztuki 'Polowanie na karaluchy' i 'Antygona w Nowym Jorku' zostały uznane przez magazyn 'Time' za jedne z najlepszych sztuk amerykańskich. Głowacki osiągnął więcej niż jakikolwiek polski dramaturg" - przypomina Bartosz.
"W Nowym Jorku Janusz był inny, wesoły, spontaniczny, uśmiechnięty" - opowiada autorce Janusz Zaorski, który mieszkał w Nowym Jorku podczas pracy nad filmem "Szczęśliwego Nowego Jorku".
"Po latach nieobecności Głowacki był w Polsce właściwie anonimowy. Pamiętano, że napisał scenariusz do 'Rejsu', ale nic poza tym. Wszystko się zmieniło, gdy napisał 'Z głowy'. Książka okazała się wielkim sukcesem. Po premierze Janusz znowu dumnym krokiem przemierzał swój dawny szlak z Czytelnika do Bristolu. Przyjął też propozycję Andrzeja Wajdy i napisał scenariusz do 'Wałęsa. Człowiek nadziei'" - czytamy w "Świecie bez Głowy".
Głowacki zmarł w wieku 78 lat 19 sierpnia 2017 roku. "Głowa z czasem stawał się coraz bardziej przygnębiony. Był niezadowolony z siebie, ze swojej kariery" - opowiadał autorce Kazimierz Kutz.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Czesław Czaplinski/ dzięki uprzejmości Izy Bartosz