Brytyjski aktor Sean Bean w rozmowie z brytyjską gazetą "The Sun" wyznał, że ma już dość umierania w filmach. Zapowiedział, że będzie odrzucać role kończące się śmiercią jego bohatera.
W 2001 roku zginął jako Boromir w filmie "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia" - pierwszym odcinku słynnej trylogii. Nie przeżył także sześć lat wcześniej w "GoldenEye" - 17. odsłonie przygód agenta 007 Jamesa Bonda, gdzie grany przez niego czarny charakter został zrzucony w jednej z ostatnoich scen filmu z wielkiej anteny satelitarnej. To tylko niektóre z ról Seana Beana, dla których nie napisano happy endu.
Aktor wyznał, że ma już dość umierania na ekranie.
"Wiedzą, że mój bohater zginie, bo ja go gram!"
- Odrzucam teraz takie scenariusze. Mówię: "Wiedzą, że mój bohater zginie, bo ja go gram!" - wyznał w rozmowie z "The Sun". - Musiałem po prostu zacząć przeżywać, w innym razie to wszystko byłoby zbyt przewidywalne - wyjaśnił.
W 2011 roku Sean Bean wcielił się w postać lorda Eddarda Starka w serialu "Gra o Tron". Mimo iż został obsadzony w jednej z głównych ról, jego bohater zginął przed końcem pierwszego sezonu, tracąc głowę. Bean wyznał, że podejmując się udziału w produkcji HBO wiedział, iż nie zagości na ekranie zbyt długo. Jak dodał, dziś żałuje, że tak szybko musiał pożegnać się z planem "Gry o Tron". - Dali mi jasno do zrozumienia, że zginę i pomyślałem wtedy: "nie chcę utknąć w jednym z tych seriali, które trwają latami". Ale dziś żałuję, że nie utknąłem - stwierdził aktor.
W ostatnim czasie Bean zaangażował się w serial produkcji BBC "World on Fire", którego akcja rozgrywa się w czasach II wojny światowej. Według doniesień, przed przyjęciem roli Douglasa Bennetta aktor zapytał, czy grana przez niego postać umrze. Na współpracę miał zgodzić się dopiero, gdy zapewniono go, że jego bohaterowi nic się nie stanie.
Autor: momo\mtom / Źródło: Reuters