Jest jednym z najbardziej dochodowych aktorów w całej historii kina - filmy z jego udziałem (wg słynnej witryny Box Office Mojo) zarobiły ponad 2,2 miliarda dolarów.
Gdyby w 1973 roku Martin Scorsese nie zaangażował niemal nieznanego, 30-letniego aktora do głównej roli w "Ulicach nędzy", być może nigdy nie byłoby De Niro, jakiego znamy. To spotkanie zaowocowało serią wybitnych dzieł i przyjaźnią, która trwa do dziś. Choć ostatni raz w filmie przyjaciela zagrał w 1995 roku ("Kasyno", w którym partnerował Sharon Stone), wie absolutnie wszystko o jego planach i projektach. To Martin ukształtował De Niro - ucznia słynnej szkoły Lee Strasberga, i wspierał go, gdy ten wzorem swojego idola - Marlona Brando, zamieniał w sztukę przez duże S, słynną "metodę Stanisławskiego".
Jego "utożsamienie się z rolą" w ekstremalnym wydaniu dziś jest częścią historii kina. Przytył więc niemal 30 kg i uczył się boksu u mistrzów przed wystąpieniem we "Wściekłym byku", długie miesiące jeździł "za kółkiem" przed swoją największą kreacją w "Taksówkarzu", zdobył się nawet na oszlifowanie zębów dla roli psychopaty w "Przylądku strachu". Świat oszalał na jego punkcie, gdy Martin Scorsese pokazał na ekranie na co stać jego ulubionego aktora.
Z gangu na ekran
Nim jednak dotarł na sam szczyt, przeszedł długą drogę. Urodził się w Nowym Jorku, podobnie jak Scorsese, w niesławnej dzielnicy zwanej "Małą Italią". I podobnie jak on, miał włoskich przodków, choć Scorsese to rodowity Sycylijczyk. Czy mogli nie paść sobie w ramiona i nie stworzyć duetu na miarę wszech czasów?
Jego matka Virginii Admiral była zdolną malarką, ojciec - Robert De Niro senior, rzeźbiarzem. To jego włosko-irlandzkiemu pochodzeniu zawdzięcza dziki temperament i upór, a holendersko-niemieckie korzenie matki, jak sam mówi, zmusiły go do zajęcia się sztuką. Wychowywany przez matkę, (rodzice rozstali się gdy miał ledwie trzy lata), dorastał w dzielnicy rozboju, zyskując przydomki „Bobby Milk” i „Robden”. Martin Scorsese zwykł mawiać: "Gdybym nie został reżyserem, byłbym gangsterem", zaś nastoletni Bob naprawdę dołączył do ulicznego gangu. Przed wkroczeniem na drogę bezprawia, obu uratowała miłość do kina. Debiut sceniczny w szkolnym przedstawieniu "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" sprawił, że zainteresował się aktorstwem. Ucząc się pod okiem samego Lee Strasberga i Stelli Adler, ukończył także muzyczną uczelnię i tak naprawdę z powodzeniem mógłby publicznie muzykować.
Pierwszą rolą, wtedy dwudziestoletniego Roberta, był udział w filmie "The Wedding Party", ale Wielki De Niro narodził się wraz ze wspomnianymi "Ulicami nędzy" Martina Scorsese. To dzięki nim Coppola wypatrzył go i dał rolę młodego Don Vito Corleone w filmie "Ojciec chrzestny II". Kreacja, równie znakomita jak wcześniej ta Marlona, przyniosła mu pierwszą Nagrodę Akademii Filmowej dla drugoplanowego aktora. Tym samym stał się pierwszym aktorem w historii, który w filmie porozumiewał się najwięcej w języku innym niż angielski i otrzymał Oscara (w tym przypadku były to sycylijskie dialekty). De Niro i Brando, są także jedynymi aktorami w historii kina, którzy zdobyli Oscary grając tę samą postać. Na planie filmowym wystąpili wspólnie tylko raz, w filmie "Rozgrywka" w 2001 roku.
Jedyny taki duet
Po "Ulicach nędzy" De Niro nie rozstawał się z planem Martina Scorsese niemal przez 20 lat. "Taksówkarz jest jednym z najważniejszych filmów w jego karierze, a jego rola Travisa Bickle’a uchodzi za jedną z najwybitniejszych w całej historii kina. Przyniosła mu wielką sławę i sprawiła, że jego nazwisko kojarzone jest ze słynnymi słowami Bickle’a: „Are you talking to me?”, które jak się później okazały, były jedną "wielką improwizacją".
Potem był "Wściekły byk" i kolejna wielka kreacja psychopatycznego boksera, wciąż kultowi "Chłopcy z ferajny" - wzorcowy przykład wielkiego, gangsterskiego kina i wreszcie porażający thriller "Przylądek strachu". W tym ostatnim De Niro - gwałciciel skazany na lata więzienia - po wyjściu mścił się na adwokacie, który jego zdaniem nie dość skutecznie go bronił. Wspólnie z Martinem zrealizowali jeszcze m.in. "New York, New York", dla którego Robert nauczył się gry na saksofonie, a podczas kręcenia "Króla komedii" dał kolejny popis "utożsamiania się z rolą" - obrzucał Jerry’ego Lewisa antysemickimi epitetami, aby "nadać autentyczność wściekłości", którą demonstrował jego bohater. Po raz ostatni pojawił się na planie u Scorsese w 1995 roku w świetnym "Kasynie". Panowie zrealizowali w sumie osiem wspólnych filmów. Ciekawostką jest fakt, że Scorsese i De Niro wystąpili także razem w obrazie "Czarna lista Hollywood" i obaj - dla zabawy - użyczyli głosów postaciom z animacji" Rybki z ferajny" (2004).
Dawno temu w wielkim kinie
Trudno zaprzeczyć, że De Niro zaistniał dzięki filmom Scorsese, ale też pominąć kilka tytułów zrealizowanych z innymi filmowcami nie sposób. Należy do nich genialna "Misja" Joffe'a, gdzie zagrał przybywającego na misję w ramach pokuty za bratobójstwo rzezimieszka, który wśród ludu Guarani przechodzi wewnętrzne oczyszczenie. Inną, wielką rolę stworzył w długo niedocenianym, z winy producentów, którzy pierwszą wersję filmu przemontowali, wspaniałym gangsterskim dramacie Sergio Leone "Dawno temu w Ameryce". Do obu niezapomnianą muzykę napisał inny Włoch Ennio Morricone i podobnie jak same filmy, jest ona częścią wielkiej historii kina.
Nie chcąc być utożsamianym wyłącznie z gangsterskimi kreacjami, w połowie lat 90. De Niro zaczął występować w komediach. Niestety, z czasem to one wykreowały jego nowy wizerunek. Wśród nich były takie filmy jak " Depresja gangstera", "Poznaj mojego tatę” itd. Mniej ambitne również. Po jakimś czasie przestał być utożsamiany z wielkim artystycznym, kinem, a zaczął z chałturami. Na szczęście po drodze zdarzyły się i takie perełki jak "Przebudzenie", "Uśpieni", "Jackie Brown" Quentina Tarantino czy "Chłopięcy świat," gdzie partnerował mu dzisiejszy jego następca u boku Scorsese Leonardo DiCaprio.
We wrześniu 2004 roku, podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji, De Niro miał otrzymać włoskie obywatelstwo. Jednakże organizacja Sons of Italy wystosowała protest, twierdząc, że aktor zniszczył wizerunek Włochów i Amerykanów włoskiego pochodzenia, poprzez częste granie ról kryminalistów. Interweniował nawet minister kultury Włoch. Aktor tłumaczył się: „Ostatnią rzeczą, którą chciałem zrobić, było obrażenie kogokolwiek. Kocham Włochy.” Obywatelstwo zostało ostatecznie nadane w 2006 roku, podczas Festiwalu Filmowego w Rzymie.
Reżyser, biznesmen, menadżer kina
Będąc tak blisko Scorsese Wielki Bob, musiał w końcu sam spróbować reżyserii. Jego debiut "Prawo Bronxu" powstał w1993 roku i odniósł sukces. Był, rzecz jasna, obrazem gangsterskim i to na tyle dobrym, że wszedł do kanonu dzieł obowiązkowych tego gatunku. Przez następnych trzynaście lat nie powracał do tego zajęcia, aż do "Dobrego agenta" którego wyreżyserował w 2006 roku. Film z Mattem Damonem, Angeliną Jolie i Joe'em Pesci oraz z nim samym w jednej z ról, był kolejnym sukcesem Boba. Pech chciał, że w tym właśnie czasie Scorsese zaproponował mu rolę (potem zagraną przez Nicholsona) w filmie "Infiltracja". „Naprawdę bardzo chciałem zagrać w tym filmie, ale przygotowania do "Dobrego agenta" nie pozwoliły"- tłumaczył potem niepocieszony.
De Niro świetnie radzi sobie także w biznesie. Jest współzałożycielem studia filmowego TriBeCa Productions, współwłaścicielem Nobu Hospitality (firmy zajmującej się menedżmentem luksusowych obiektów), restauracji Nobu i Tribeca Grill, hotelu The Greenwich Hotel, a także współorganizatorem szacownego Tribeca Film Festival. Niebawem znów pojawi się w filmie Martina Scorsese "Irishman" i to w doborowym gronie - u boku Ala Pacina i Joego Pesci. Ale to znowu on zagra w nim pierwsze skrzypce.
Autor: Justyna Kobus/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Columbia/TriStar