Kiedy w 1977 roku nie dostał Oscara za tytułową rolę w filmie "Taksówkarz" Martina Scorsese, zaś film przegrał, o ironio, z "Rockym", w Dorothy Chandler Pavilion w LA omal nie doszło do zamieszek. Mimo, że miał już statuetkę za kreację w II części "Ojca chrzestnego". Trzy lata później za rolę we "Wściekłym byku" tego reżysera odebrał drugą. Ostatnimi laty obniżył loty, stawiając na kino komercyjne. Niebawem jednak po latach przerwy znów pojawi się w filmie Scorsese. I zapewne przypomni nam, na co go stać.
Jest jednym z najbardziej dochodowych aktorów w całej historii kina - filmy z jego udziałem (wg słynnej witryny Box Office Mojo) zarobiły ponad 2,2 miliarda dolarów.
Gdyby w 1973 roku Martin Scorsese nie zaangażował niemal nieznanego, 30-letniego aktora do głównej roli w "Ulicach nędzy", być może nigdy nie byłoby De Niro, jakiego znamy. To spotkanie zaowocowało serią wybitnych dzieł i przyjaźnią, która trwa do dziś. Choć ostatni raz w filmie przyjaciela zagrał w 1995 roku ("Kasyno", w którym partnerował Sharon Stone), wie absolutnie wszystko o jego planach i projektach. To Martin ukształtował De Niro - ucznia słynnej szkoły Lee Strasberga, i wspierał go, gdy ten wzorem swojego idola - Marlona Brando, zamieniał w sztukę przez duże S, słynną "metodę Stanisławskiego".
Jego "utożsamienie się z rolą" w ekstremalnym wydaniu dziś jest częścią historii kina. Przytył więc niemal 30 kg i uczył się boksu u mistrzów przed wystąpieniem we "Wściekłym byku", długie miesiące jeździł "za kółkiem" przed swoją największą kreacją w "Taksówkarzu", zdobył się nawet na oszlifowanie zębów dla roli psychopaty w "Przylądku strachu". Świat oszalał na jego punkcie, gdy Martin Scorsese pokazał na ekranie na co stać jego ulubionego aktora.
Z gangu na ekran
Nim jednak dotarł na sam szczyt, przeszedł długą drogę. Urodził się w Nowym Jorku, podobnie jak Scorsese, w niesławnej dzielnicy zwanej "Małą Italią". I podobnie jak on, miał włoskich przodków, choć Scorsese to rodowity Sycylijczyk. Czy mogli nie paść sobie w ramiona i nie stworzyć duetu na miarę wszech czasów?
Jego matka Virginii Admiral była zdolną malarką, ojciec - Robert De Niro senior, rzeźbiarzem. To jego włosko-irlandzkiemu pochodzeniu zawdzięcza dziki temperament i upór, a holendersko-niemieckie korzenie matki, jak sam mówi, zmusiły go do zajęcia się sztuką. Wychowywany przez matkę, (rodzice rozstali się gdy miał ledwie trzy lata), dorastał w dzielnicy rozboju, zyskując przydomki „Bobby Milk” i „Robden”. Martin Scorsese zwykł mawiać: "Gdybym nie został reżyserem, byłbym gangsterem", zaś nastoletni Bob naprawdę dołączył do ulicznego gangu. Przed wkroczeniem na drogę bezprawia, obu uratowała miłość do kina. Debiut sceniczny w szkolnym przedstawieniu "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" sprawił, że zainteresował się aktorstwem. Ucząc się pod okiem samego Lee Strasberga i Stelli Adler, ukończył także muzyczną uczelnię i tak naprawdę z powodzeniem mógłby publicznie muzykować.
Pierwszą rolą, wtedy dwudziestoletniego Roberta, był udział w filmie "The Wedding Party", ale Wielki De Niro narodził się wraz ze wspomnianymi "Ulicami nędzy" Martina Scorsese. To dzięki nim Coppola wypatrzył go i dał rolę młodego Don Vito Corleone w filmie "Ojciec chrzestny II". Kreacja, równie znakomita jak wcześniej ta Marlona, przyniosła mu pierwszą Nagrodę Akademii Filmowej dla drugoplanowego aktora. Tym samym stał się pierwszym aktorem w historii, który w filmie porozumiewał się najwięcej w języku innym niż angielski i otrzymał Oscara (w tym przypadku były to sycylijskie dialekty). De Niro i Brando, są także jedynymi aktorami w historii kina, którzy zdobyli Oscary grając tę samą postać. Na planie filmowym wystąpili wspólnie tylko raz, w filmie "Rozgrywka" w 2001 roku.
Jedyny taki duet
Po "Ulicach nędzy" De Niro nie rozstawał się z planem Martina Scorsese niemal przez 20 lat. "Taksówkarz jest jednym z najważniejszych filmów w jego karierze, a jego rola Travisa Bickle’a uchodzi za jedną z najwybitniejszych w całej historii kina. Przyniosła mu wielką sławę i sprawiła, że jego nazwisko kojarzone jest ze słynnymi słowami Bickle’a: „Are you talking to me?”, które jak się później okazały, były jedną "wielką improwizacją".
Potem był "Wściekły byk" i kolejna wielka kreacja psychopatycznego boksera, wciąż kultowi "Chłopcy z ferajny" - wzorcowy przykład wielkiego, gangsterskiego kina i wreszcie porażający thriller "Przylądek strachu". W tym ostatnim De Niro - gwałciciel skazany na lata więzienia - po wyjściu mścił się na adwokacie, który jego zdaniem nie dość skutecznie go bronił. Wspólnie z Martinem zrealizowali jeszcze m.in. "New York, New York", dla którego Robert nauczył się gry na saksofonie, a podczas kręcenia "Króla komedii" dał kolejny popis "utożsamiania się z rolą" - obrzucał Jerry’ego Lewisa antysemickimi epitetami, aby "nadać autentyczność wściekłości", którą demonstrował jego bohater. Po raz ostatni pojawił się na planie u Scorsese w 1995 roku w świetnym "Kasynie". Panowie zrealizowali w sumie osiem wspólnych filmów. Ciekawostką jest fakt, że Scorsese i De Niro wystąpili także razem w obrazie "Czarna lista Hollywood" i obaj - dla zabawy - użyczyli głosów postaciom z animacji" Rybki z ferajny" (2004).
Dawno temu w wielkim kinie
Trudno zaprzeczyć, że De Niro zaistniał dzięki filmom Scorsese, ale też pominąć kilka tytułów zrealizowanych z innymi filmowcami nie sposób. Należy do nich genialna "Misja" Joffe'a, gdzie zagrał przybywającego na misję w ramach pokuty za bratobójstwo rzezimieszka, który wśród ludu Guarani przechodzi wewnętrzne oczyszczenie. Inną, wielką rolę stworzył w długo niedocenianym, z winy producentów, którzy pierwszą wersję filmu przemontowali, wspaniałym gangsterskim dramacie Sergio Leone "Dawno temu w Ameryce". Do obu niezapomnianą muzykę napisał inny Włoch Ennio Morricone i podobnie jak same filmy, jest ona częścią wielkiej historii kina.
Nie chcąc być utożsamianym wyłącznie z gangsterskimi kreacjami, w połowie lat 90. De Niro zaczął występować w komediach. Niestety, z czasem to one wykreowały jego nowy wizerunek. Wśród nich były takie filmy jak " Depresja gangstera", "Poznaj mojego tatę” itd. Mniej ambitne również. Po jakimś czasie przestał być utożsamiany z wielkim artystycznym, kinem, a zaczął z chałturami. Na szczęście po drodze zdarzyły się i takie perełki jak "Przebudzenie", "Uśpieni", "Jackie Brown" Quentina Tarantino czy "Chłopięcy świat," gdzie partnerował mu dzisiejszy jego następca u boku Scorsese Leonardo DiCaprio.
We wrześniu 2004 roku, podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji, De Niro miał otrzymać włoskie obywatelstwo. Jednakże organizacja Sons of Italy wystosowała protest, twierdząc, że aktor zniszczył wizerunek Włochów i Amerykanów włoskiego pochodzenia, poprzez częste granie ról kryminalistów. Interweniował nawet minister kultury Włoch. Aktor tłumaczył się: „Ostatnią rzeczą, którą chciałem zrobić, było obrażenie kogokolwiek. Kocham Włochy.” Obywatelstwo zostało ostatecznie nadane w 2006 roku, podczas Festiwalu Filmowego w Rzymie.
Reżyser, biznesmen, menadżer kina
Będąc tak blisko Scorsese Wielki Bob, musiał w końcu sam spróbować reżyserii. Jego debiut "Prawo Bronxu" powstał w1993 roku i odniósł sukces. Był, rzecz jasna, obrazem gangsterskim i to na tyle dobrym, że wszedł do kanonu dzieł obowiązkowych tego gatunku. Przez następnych trzynaście lat nie powracał do tego zajęcia, aż do "Dobrego agenta" którego wyreżyserował w 2006 roku. Film z Mattem Damonem, Angeliną Jolie i Joe'em Pesci oraz z nim samym w jednej z ról, był kolejnym sukcesem Boba. Pech chciał, że w tym właśnie czasie Scorsese zaproponował mu rolę (potem zagraną przez Nicholsona) w filmie "Infiltracja". „Naprawdę bardzo chciałem zagrać w tym filmie, ale przygotowania do "Dobrego agenta" nie pozwoliły"- tłumaczył potem niepocieszony.
De Niro świetnie radzi sobie także w biznesie. Jest współzałożycielem studia filmowego TriBeCa Productions, współwłaścicielem Nobu Hospitality (firmy zajmującej się menedżmentem luksusowych obiektów), restauracji Nobu i Tribeca Grill, hotelu The Greenwich Hotel, a także współorganizatorem szacownego Tribeca Film Festival. Niebawem znów pojawi się w filmie Martina Scorsese "Irishman" i to w doborowym gronie - u boku Ala Pacina i Joego Pesci. Ale to znowu on zagra w nim pierwsze skrzypce.
Autor: Justyna Kobus/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Columbia/TriStar