Kontrowersje wokół koncertu Radiohead w Izraelu. Frontman odpiera krytykę

Radiohead w czerwcu pokazali nowy teledysk nakręcony w Polsce
Fragment "I Promise" Radiohead
Źródło: XL Recording / Sonic Records

Thom Yorke kolejny raz publicznie broni swojej decyzji o zagraniu koncertu w Tel Awiwie. We wtorek odpowiedział na list otwarty brytyjskiego reżysera Kena Loacha, w który skrytykował zespół za "wspieranie apartheidu" w Izraelu.

Radiohead w ostatnich miesiącach jest krytykowane przez grupę artystów, głównie brytyjskich, którzy apelują do zespołu, żeby odwołali planowany na 19 lipca koncert w Tel Awiwie.

Wśród krytykujących zespół jest brytyjski reżyser Ken Loach, który opublikował we wtorek list otwarty na łamach "The Independent"."Radiohead powinien dołączyć do kulturalnego bojkotu Izraela - dlaczego nie spotkają się ze mną, żeby to przedyskutować?" - brzmi tytuł tekstu Loacha. Dwukrotny zdobywca Złotej Palmy, zarzucił Radiohead, że ignorują "łamanie praw człowieka".

Loach przypomniał, że razem z innymi chciałby się spotkać z członkami Radiohead a także z artystami palestyńskimi. "Radiohead jest bardzo ważny dla wielu ludzi na całym świecie, nie tylko dlatego, że są cenionymi i wybitnymi muzykami, ale także postrzegani są jako zespół politycznie zaangażowany" - napisał reżyser.

"Nikt z nas nie chce widzieć ich jak popełniają błąd, sprawiając wrażenie poparcia lub zasłonić izraelską opresję" - zaznaczył reżyser.

Loach stwierdził, że nie wie, kto doradza zespołowi, jednak "uparte odrzucanie rozmów z wieloma krytykami źle doradzanego koncertu w Tel Awiwie sugeruje mi, że chcą wsłuchiwać się tylko w jedną stronę - w tych, którzy wspierają apartheid".

"Wybór jest prosty"

Reżyser zamieścił tweeta na profilu Yorke'a, w którym napisał: "Radiohead powinien zdecydować czy chce stać po stronie uciskanych czy opresanta. Wybór jest prosty”.

"Koncertowanie w kraju nie jest tym samym, co popieranie jego rządu” - czytamy w oświadczeniu frontmana zespołu. "To samo mamy w Ameryce. Nie wspieramy Netanjahu bardziej niż Trumpa, ale ciągle gramy w Ameryce" - dodał.

"Muzyka, sztuka i akademia mają przekraczać granice, a nie je budować, mieć otwarte umysły, a nie być zamkniętym, mają dzielić się humanizmem, dialogiem i wolnością wypowiedzi. Mam nadzieję, że jest to jasne, Ken" - podkreślił.

Liczne głosy krytyki

To kolejny raz, kiedy Radiohead krytykowane jest za występ, który planowany jest w Tel Awiwie 19 lipca. W kwietniu grupa artystów zrzeszona jako Artist For Palestine (Artyści Dla Palestyny) zwrócili się z petycją do zespołu, żeby przemyśleli występ w kraju, "gdzie system apartheidu jest wymierzony w naród Palestyny".

Wśród sygnatariuszy listu byli: Desmond Totu, Roger Waters, Maxine Peake, Miriam Margolyes, Thurston Moore i członkowie zespołu Young Fathers.

W miniony weekend, podczas festiwalu TRNSMT w Glasgow, gdzie Radiohead był jedną z gwiazd - w tłumie ludzi słuchających koncertu, pojawiły się flagi palestyńskie na znak sprzeciwu z decyzją o występie Radiohead w Izraelu.

Bojkot Izraela

Cześć brytyjskich i amerykańskich artystów bojkotuje Izrael od ponad dekady. Jest to ich forma sprzeciwu wobec polityki państwa izraelskiego wobec Palestyńczyków. Do kampanii antyizraelskiej przez lata dołączali: Roger Waters, Annie Lennox, zespół The Pixies, Elvis Costello, Gorillaz, Carlos Santana czy Klaxons.

Autor: tmw/sk / Źródło: BBC News, THe Independent, NME

Czytaj także: