Thom Yorke kolejny raz publicznie broni swojej decyzji o zagraniu koncertu w Tel Awiwie. We wtorek odpowiedział na list otwarty brytyjskiego reżysera Kena Loacha, w który skrytykował zespół za "wspieranie apartheidu" w Izraelu.
Radiohead w ostatnich miesiącach jest krytykowane przez grupę artystów, głównie brytyjskich, którzy apelują do zespołu, żeby odwołali planowany na 19 lipca koncert w Tel Awiwie.
Wśród krytykujących zespół jest brytyjski reżyser Ken Loach, który opublikował we wtorek list otwarty na łamach "The Independent". "Radiohead powinien dołączyć do kulturalnego bojkotu Izraela - dlaczego nie spotkają się ze mną, żeby to przedyskutować?" - brzmi tytuł tekstu Loacha. Dwukrotny zdobywca Złotej Palmy, zarzucił Radiohead, że ignorują "łamanie praw człowieka".
Loach przypomniał, że razem z innymi chciałby się spotkać z członkami Radiohead a także z artystami palestyńskimi. "Radiohead jest bardzo ważny dla wielu ludzi na całym świecie, nie tylko dlatego, że są cenionymi i wybitnymi muzykami, ale także postrzegani są jako zespół politycznie zaangażowany" - napisał reżyser.
"Nikt z nas nie chce widzieć ich jak popełniają błąd, sprawiając wrażenie poparcia lub zasłonić izraelską opresję" - zaznaczył reżyser.
Loach stwierdził, że nie wie, kto doradza zespołowi, jednak "uparte odrzucanie rozmów z wieloma krytykami źle doradzanego koncertu w Tel Awiwie sugeruje mi, że chcą wsłuchiwać się tylko w jedną stronę - w tych, którzy wspierają apartheid".
"Wybór jest prosty"
Reżyser zamieścił tweeta na profilu Yorke'a, w którym napisał: "Radiohead powinien zdecydować czy chce stać po stronie uciskanych czy opresanta. Wybór jest prosty”.
Radiohead need to decide if they stand with the oppressed or the oppressor. The choice is simple. @thomyorke https://t.co/w9LfUf6gp9
— Ken Loach (@KenLoachSixteen) 11 lipca 2017
"Koncertowanie w kraju nie jest tym samym, co popieranie jego rządu” - czytamy w oświadczeniu frontmana zespołu. "To samo mamy w Ameryce. Nie wspieramy Netanjahu bardziej niż Trumpa, ale ciągle gramy w Ameryce" - dodał.
"Muzyka, sztuka i akademia mają przekraczać granice, a nie je budować, mieć otwarte umysły, a nie być zamkniętym, mają dzielić się humanizmem, dialogiem i wolnością wypowiedzi. Mam nadzieję, że jest to jasne, Ken" - podkreślił.
— Thom Yorke (@thomyorke) 11 lipca 2017
Liczne głosy krytyki
To kolejny raz, kiedy Radiohead krytykowane jest za występ, który planowany jest w Tel Awiwie 19 lipca. W kwietniu grupa artystów zrzeszona jako Artist For Palestine (Artyści Dla Palestyny) zwrócili się z petycją do zespołu, żeby przemyśleli występ w kraju, "gdzie system apartheidu jest wymierzony w naród Palestyny".
Wśród sygnatariuszy listu byli: Desmond Totu, Roger Waters, Maxine Peake, Miriam Margolyes, Thurston Moore i członkowie zespołu Young Fathers.
W miniony weekend, podczas festiwalu TRNSMT w Glasgow, gdzie Radiohead był jedną z gwiazd - w tłumie ludzi słuchających koncertu, pojawiły się flagi palestyńskie na znak sprzeciwu z decyzją o występie Radiohead w Izraelu.
Bojkot Izraela
Cześć brytyjskich i amerykańskich artystów bojkotuje Izrael od ponad dekady. Jest to ich forma sprzeciwu wobec polityki państwa izraelskiego wobec Palestyńczyków. Do kampanii antyizraelskiej przez lata dołączali: Roger Waters, Annie Lennox, zespół The Pixies, Elvis Costello, Gorillaz, Carlos Santana czy Klaxons.
Autor: tmw/sk / Źródło: BBC News, THe Independent, NME
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0)