"Oppenheimer" Christophera Nolana i "Czas krwawego księżyca" Martina Scorsesego zdominowały początek sezonu oscarowego i prestiżowe nagrody kolejnych stowarzyszeń amerykańskich krytyków. Wśród filmów zagranicznych prym wiedzie wyróżniona Złotą Palmą i Europejskimi Nagrodami Filmowymi "Anatomia upadku" Justine Triet.
Sezon nagród poprzedzających oscarową galę trwa dopiero od dwóch tygodni, a już można wskazać jego faworytów.
Stowarzyszenie Nowojorskich Krytyków oraz National Board of Review (jedno z najcenniejszych wyróżnień w sezonie nagród) w najważniejszej kategorii "najlepszy film" wskazały na "Czas krwawego księżyca" Martina Scorsesego. NBR dodatkowo nagrodziło go także jako najlepszego reżysera. Z kolei krytycy nowojorscy w tej drugiej kategorii uhonorowali Christophera Nolana za film "Oppenheimer".
Obraz Nolana zdobył już 18 nagród w tym sezonie, ale brak w tym zestawieniu tej najważniejszej - za najlepszy film. Dzieło Scorsesego ma na koncie nieco mniej, bo 12 nagród, ale dwukrotnie ją zdobyło.
Przyznawane przez amerykańskich krytyków nagrody, podobnie jak wręczane przez krytyków zagranicznych Złote Globy, zwykle trafnie wskazują układ sił w oscarowej rywalizacji. Ogłoszone w poniedziałek nominacje do tych ostatnich - w ośmiu kategoriach dla "Oppenheimera" i siedmiu dla "Czasu krwawego księżyca" - przypieczętowały ten wybór.
Dwa mistrzowskie obrazy
Zarówno obraz Martina Scorsesego, jak i dzieło Christophera Nolana wciąż są obecne na ekranach polskich kin.
"Czas krwawego księżyca" uważany jest za najdoskonalszy film amerykańskiego mistrza od czasu "Wilka z Wall Street". Scorsese potrząsa sumieniami rodaków, przywołując wydarzenia, które biali Amerykanie wyparli ze świadomości. Będący adaptacją reportażowej powieści Davida Granna obraz opowiada historię przerażających zbrodni na rdzennych Amerykanach, członkach ludu Osagów w początkach XX wieku, po odkryciu złóż ropy pod ich ziemią.
Mózgiem i prowodyrem zbrodni był miejscowy hodowca bydła William Hale, w którego wciela się Robert De Niro. Ale Scorsese w przeciwieństwie do powieści, która skupia się na agencie śledczym rozwiązującym zagadkę zbrodni, głównym bohaterem czyni granego przez Leonardo DiCaprio bratanka Hale'a, męża członkini ludu Osagów Mollie Kyle. Robi to po to, by pokazać, jak zbrodnie wpłynęły na Osagów i bliskich pomordowanych. Dzięki temu film staje się głosem przeciwko rasizmowi i okrucieństwu a zarazem hołdem złożonym kulturze i cierpieniu rdzennych Amerykanów.
Mimo świetnych kreacji ulubionych aktorów reżysera - Roberta De Niro i Leonarda DiCaprio - największym objawieniem filmu okazała się obsadzona w roli Mollie Lily Gladstone, tegoroczna faworytka do złotej statuetki za pierwszoplanową rolę kobiecą. Wywodząca się z ludu Kainai, praprawnuczka wodza, lata dzieciństwa spędziła w rezerwacie. Nagrody za najlepszą główną rolę kobiecą przyznały jej już niemal wszystkie amerykańskie stowarzyszenia krytyków.
Gladstone jest też absolutną faworytką do Złotego Globu.
"Oppenheimer" wysadza drzwi z zawiasów
Drugi z faworytów sezonu oscarowego "Oppenheimer" Christophera Nolana to historia "ojca bomby atomowej". Nie jest to jednak typowy film biograficzny. Nolan porzucił bowiem najważniejsze zdarzenia z życia bohatera i skupił się na tym, co ukształtowało go jako szefa Projektu Manhattan: symbolu jego triumfu i zarazem wielkiego dramatu.
"Nie byłem fanem Nolana, ale ten film wysadza drzwi z zawiasów. Jeśli zamierzasz zobaczyć tylko jeden film w kinie w tym roku, niech to będzie 'Oppenheimer'" - napisał po premierze scenarzysta "Taksówkarza" i "Wściekłego byka" Paul Schrader.
"Oppenheimer" różni się od pozostałych filmów tego reżysera, nie tylko tym, że nad widowisko przedkłada moralny konflikt, jaki przeżywa główny bohater. To również jego pierwsza opowieść zakorzeniona w faktach historycznych. Nolan połączył tu aż trzy plany czasowe, które nawzajem się przenikają. Film opowiadany jest z perspektywy głównego bohatera, a reżyser i scenarzysta pisał go w pierwszej osobie. Dzięki temu mamy poczucie, że dostaliśmy rodzaj skanu mózgu bohatera - mamy wgląd do kłębiących się w nim myśli i obsesji. Klamrą spinającą opowieść są wyjaśnienia naukowca przed komisją, która oskarża go o wspieranie komunistów. Kolejne zeznania odsłaniają jego skomplikowany charakter.
Wcielający się w Roberta Oppenheimera Cillian Murphy zagrał tu rolę życia. Jest aktorem metodycznym i słuchając o tym, jak pracuje, trudno nie przywołać wielkiego Daniela Day-Lewisa. Obu można pozazdrościć charyzmy. O jego aktorstwie krytycy piszą, że jest "ciche i nadzwyczajnie intensywne". - Postawiłem mu wymagania, którym niewielu artystów byłoby w stanie sprostać. Cillian zaskakiwał mnie dzień w dzień. A kiedy weszliśmy do montażowni, by złożyć to w całość, zobaczyłem w nim samą prawdę – opowiadał reżyser. Nolan przyznaje, że ogrom tego, co musiał wziąć na siebie Murphy, był wręcz nie do ogarnięcia.
To jego film, choć świetną kreację stworzyli tu także Robert Downey Jr oraz Emily Blunt. Obok nominacji do Złotego Globu Murphy otrzymał dwie nagrody krytyków i również jest w ścisłej czołówce faworytów do złotej statuetki za najlepszą pierwszoplanową rolę męską.
"Anatomia upadku" - niechciany faworyt?
Wśród filmów nieanglojęzycznych (w kategorii oscarowej to film międzynarodowy) niemal wszystko zgarnia francuska "Anatomia upadku" Justine Triet. Nagrodzony już Złotą Palmą obraz w sobotę zdobył cztery Europejskie Nagrody Filmowe, w tym dla najlepszego filmu. Dostał też aż pięć nominacji do Złotych Globów i to w głównych kategoriach.
Najciekawsze jest jednak to, że choć film zgarnia garściami nagrody za oceanem, nie został wcale wysłany przez Francję do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Wywołało to prawdziwą burzę nad Sekwaną (oficjalnym francuskim kandydatem jest obraz "Bulion i inne namiętności" Anh Hung Trana). Producenci posłali więc sami "Anatomię...", zgłaszając obraz również w głównych kategoriach. W efekcie film Triet ma już na koncie 10 nagród stowarzyszeń krytyków, w tym aż sześć dla filmu międzynarodowego i uchodzi tu za głównego faworyta.
"Anatomia upadku" to czwarty obraz fabularny francuskiej reżyserki. Akcja opowieści rozgrywa się w Alpach, gdzie pewna kobieta zostaje oskarżona o zabójstwo męża. - To opowieść o parze, nad którą pracowałam w domu podczas lockdownu razem z moim partnerem życiowym. Wystawiliśmy nasz związek na próbę, ale na szczęście przetrwał. Chcieliśmy opowiedzieć o małżeństwie, w którym wszystko szwankuje. Poszukiwanie prawdy w intymności, badanie niemożliwości, fikcji to moja obsesja jako filmowca. Chciałam, aby prawdę przekazało dziecko, grane przez genialnego Milo Machado Granera - powiedziała Triet, odbierając 9 grudnia Europejskie Nagrody Filmowe w Berlinie.
Za głównego konkurenta francuskiego produkcji uchodzi nominowana do Złotego Globu w czterech kategoriach brytyjska "Strefa interesów" Jonathana Glazera, nakręcona z udziałem Polski. Stowarzyszenie Krytyków Los Angeles uznało ją nawet za najlepszy film 2024 roku, honorując również za reżyserię i za najlepszy występ pierwszoplanowy dla Sandry Hüller.
Źródło: "Variety", "The Hollywood Reporter", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe