Oprah Winfrey przeprasza za zamieszanie, jakie wywołała mówiąc o rasistowskim incydencie w Szwajcarii. Ekspedientka w jednym ze sklepów odmówiła pokazania jej drogiej torebki, uznając, że klientkę na nią nie stać.
- Sądzę, że incydent w Szwajcarii był tylko incydentem w Szwajcarii. Przykro mi, że zostało to tak rozdmuchane - powiedziała, udzielając wywiadu na czerwonym dywanie przed premierą swojego filmu "The Butler".
Jak dodała, mówiąc o incydencie nie wymieniła nazwy sklepu (szybko go zidentyfikowano) i że nie ma zastrzeżeń co do pracy obsługi. - Jestem w sklepie i ktoś nie wie, że mam pieniądze, więc ocenia mnie na podstawie wyglądu - mówiła Winfrey, która w ubiegłym roku podatkowym zarobiła 77 milionów dolarów.
"Każdy ma prawo obejrzeć, co chce"
- Nie miałam na sobie nic, co mówiłoby: mam pieniądze - ani brylantów, ani butów od Louboutina. Ale każdy powinien mieć prawo obejrzeć, co tylko chce, a tak się nie zdarzyło - mówiła.
Szwajcarscy urzędnicy odpowiedzialni za turystykę oraz sam sklep przeprosili za incydent. Winfrey twierdzi jednak, że nie ma takiej potrzeby. - Po prostu jedna osoba nie chciała dać mi możliwości obejrzenia torebki. Więc przeprosiny od Szwajcarii nie są potrzebne - powiedziała.
Autor: /jk / Źródło: bbc.co.uk, Reuters