Tysiące chińskich fanów Oasis mogą czuć się zawiedzionych. Władze w Pekinie właśnie odwołały dwa koncerty brytyjskiej grupy. Powodem - protybetański występ Brytyjczyków.
Wszystko szło bez problemów - koncerty były zaplanowane na 3 i 5 kwietnia w Pekinie i Szanghaju - aż do czasu, gdy Chińczycy zorientowali się, że Noel Gallagher, członek zespołu, wziął udział w USA w koncercie "Wolny Tybet"... 12 lat temu.
W związku z tym Oasis z wielkich gwiazd showbiznesu, dzięki którym można zarobić pieniądze, przeobraziły się w zespół "niestosowny" dla Chińczyków.
Brytyjczycy już oświadczyli, że są wyjątkowo zawiedzeni chińskim zakazem i mają nadzieję, że władze zmienią zdanie. Na razie, oczekując na nową decyzję Pekinu, Oasis uda się spokojnie w resztę trasy, w tym do Hongkongu.
Organizatorzy koncertów zaprzeczyli wyjaśnieniom grupy, że koncert odwołano z przyczyn politycznych. Chińczycy tłumaczą, że odwołanie imprez jest związane z kryzysem gospodarczym.
O Tybecie nie wolno
Chińskie przepisy, do których muszą się dostosować gwiazdy piosenki są w Chinach bardzo restrykcyjne. Artyści nie mogą na scenie robić nic, co by zagrażało "jedności narodowej", nie mogą też "wzniecać złości".
Ze sztywnych rygorów w ubiegłym roku wyłamała się Bjork podczas koncertu w Szanghaju - islandzka gwiazda krzyczała na scenie "Tybet!Tybet!", co bardzo rozsierdziło Chińczyków.
Źródło: Reuters