- Było dla nas ważne, żeby w tym roku poruszyć znacznie szerzej tematy społeczne. Są to kwestie bardzo aktualne, które dotyczą nas wszystkich - mówi w rozmowie z tvn24.pl Agnieszka Dwernicka, dyrektorka festiwalu Miesiąc Fotografii w Krakowie.
W swojej 16-letniej historii Miesiąc Fotografii w Krakowie urósł do rangi jednej z najważniejszych imprez fotograficznych w Europie. Rokrocznie w programie festiwalu znajduje się ponad sto wydarzeń - poza wystawami fotograficznymi są to prezentacje książek, warsztaty, dyskusje i oprowadzania kuratorskie.
Hasło programu głównego Miesiąca Fotografii "Przestrzeń przepływów. Obrazowanie niewidzialnego" nawiązuje do koncepcji hiszpańskiego socjologa Manuela Castellsa, który w swoich pracach pisze o społeczeństwie sieci - otwartym, pozbawionym granic, nieustannie zmieniającym się, w którym wydarzenia z najodleglejszych miejsc są relacjonowane w formie tweetów, obrazów i filmów. Globalizacja według hiszpańskiego naukowca to przede wszystkim swobodny przepływ informacji, a nowe technologie sprawiły, że każdy może pozostawać w relacji z każdym.
Od 2013 roku dyrektorem Miesiąca Fotografii jest Agnieszka Dwernicka. Szefowa imprezy jest doktorem nauk humanistycznych. Ukończyła także podyplomowe Studium Menedżerów Kultury na SGH, łódzką Szkołę Filmową na kierunku fotografia oraz filologię germańską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 2015 roku jest również szefową Fundacji Sztuk Wizualnych.
Z Agnieszką Dwernicką rozmawiał Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl
Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: Jeśli się nie mylę, program główny Miesiąca Fotografii w Krakowie, który odbywa się po raz 16., po raz pierwszy przygotowała kobieta. Agnieszka Dwernicka: Tak, to prawda. Choć oczywiście były wcześniej pojedyncze wystawy, przygotowane przez kuratorki. Wydawałoby się, że w świecie sztuki i fotografii kobiety już dawno się wyemancypowały. Przecież nie brakuje interesujących fotografek czy krytyczek fotografii. Dlaczego dopiero teraz? Odpowiedzieć mogę z perspektywy tych pięciu lat, w trakcie których zarządzam festiwalem. Gdy zostałam jego dyrektorką, przekazano mi długoletnie plany, w których było nakreślone to, w którym kierunku Miesiąc Fotografii ma podążać. I faktycznie, w tej strategii propozycje kolejnych kuratorów dotyczyły jedynie mężczyzn. W pewnym momencie zaczęłam badać, z kim mogłoby nam się dobrze współpracować, ale zwróciłam uwagę na to, że nazwiska mężczyzn pojawiają się częściej niż kobiet. Postanowiliśmy z zespołem, że to jest dobry pomysł, aby pojawiła się kobieta, ale nie za wszelką cenę. Jestem przekonana, że nie brakuje zdolnych i wybitnych kobiet w tej branży - podobnie jak w innych - ale mężczyznom jest łatwiej się przebić.
Odkąd objęłam stanowisko dyrektorki festiwalu, przez lata zarządzanego przez kilku mężczyzn, stworzyłam wokół siebie bardzo kobiecy zespół. Czasem zarzuca mi się, że wolę współpracować z kobietami, ale to się dzieje naturalnie i każdorazowo o takim wyborze decydują względy merytoryczne. W taki sam sposób podjęłam decyzję dotyczącą tegorocznej kuratorki. Zwracamy uwagę, żeby była równowaga w reprezentacji obu płci. Wybór osoby, która jest odpowiedzialna za program główny, jest trudny. To osoba, z którą ja i zespół pracujemy przez cały rok i musi być to ktoś, z kim szybko złapiemy nić porozumienia.
Tegoroczne hasło to: "Przestrzeń przepływów". Skąd taki pomysł? Pomysł na taką koncepcję pojawił się u naszej kuratorki programu głównego - Iris Sikking. Układając całą wizję, przypomniała sobie o książce "Społeczeństwo sieci" Manuela Castellsa. To tam pojawia się hasło "przestrzeń przepływów" ("Space of Flows"). Pojęcie to najlepiej łączy to wszystko, o czym mówimy podczas tegorocznego Miesiąca Fotografii. A kim jest Iris Sikking? Iris jest Holenderką, która przez wiele lat pracowała jako montażystka filmowa, ale również jest absolwentką historii sztuki i historii fotografii. Z Iris poznaliśmy się dwa lata temu, podczas edycji, której kuratorem był Lars Willumeit. To on zaprosił Iris do stworzenia jednej z wystaw w przestrzeni Tytano, zatytułowanej "Świeże spojrzenie. Nowe formy narracji wizualnej". Pojawił się wówczas pomysł, żeby zrobić wspólnie coś więcej. Razem z zespołem byliśmy przekonani, że w podobny sposób patrzymy na świat i fotografię. Przemawiało do nas także to, w jaki sposób dobierała fotografów i na jakie tematy zwracała uwagę.
Iris interesuje się obrazem w różnych jego odmianach, zarówno fotografią, jak i obrazem ruchomym. Podobnie jak ona uważam, że obecnie dla wielu artystów fotografia jest bazą i polem do eksperymentowania. Sięgają oni dużo głębiej po to, by finalne obrazy dokładnie przekazywały treści, które chcą opowiedzieć. Było dla nas ważne, żeby w tym roku poruszyć znacznie szerzej tematy społeczne. To są kwestie bardzo aktualne, które dotyczą nas wszystkich. Natomiast to, w jaki sposób to zostanie odebrane i w jakiej płaszczyźnie odczyta to odbiorca, zależy już od niego. Niektórzy widzą w tym właśnie element społeczny, inni powiedzą, że sięgamy po tematy polityczne.
W jaki sposób sięgacie po politykę? To wpisane jest w nasze tegoroczne motto: "Przestrzeń przepływów. Obrazowanie niewidzialnego". W tej "przestrzeni przepływów" poruszamy się w zasadzie w trzech "przepływach": "przepływ ludzi", gdzie mówimy dużo o migracji, "przepływ substancji", który odnosi się przede wszystkim do ekologii, posługiwania się szkodliwymi substancjami, relacji człowiek - natura, a trzecim jest "przepływ danych cyfrowych", czyli cyberprzestrzeń. W ramach tych trzech kierunków, które sobie wybraliśmy, pojawiają się różne podejścia artystyczne. Muszę zaznaczyć, że w tym roku cały festiwal jest jedną wystawą zbiorową pod jednym hasłem. Można jednak zauważyć, że niektóre projekty są bardziej zaangażowane politycznie. Takim przykładem jest projekt Edmunda Clarka i Croftona Blacka "Negatywny rozgłos. Ślady bezprawnego przewożenia i przekazywania więźniów" w Stanach Zjednoczonych. Wyjaśniłaś już czym jest "przestrzeń przepływów", a o co chodzi z "obrazowaniem niewidzialnego"? Pokazujemy obrazy, które skłaniają do tego, żeby dowiedzieć się, co się za nimi kryje. Dotyczą najczęściej rzeczy, które dzieją się blisko nas, ale o których niewiele wiemy albo na co dzień nie zwracamy uwagi. Właśnie w "Negatywnym rozgłosie" autorzy podnoszą kwestię programu tajnych więzień CIA, kontroli aparatu państwa w codzienności obywatela. Na zdjęciach pokazują przede wszystkim miejsca, związane z opisywanymi wydarzeniami. Żeby zrozumieć projekt, trzeba wyjść poza fotografię.
Festiwal trwa do 24 czerwca. Co jeszcze można zobaczyć? Warto zmierzyć się z każdym z naszych "przepływów". Jeśli chodzi o relację człowiek - natura, myślę, że świetnym przykładem są prace Michała Łuczaka, którego zaprosiliśmy do stworzenia czegoś, co moglibyśmy premierowo zaprezentować na festiwalu. Artysta pokazał pierwszą odsłonę swojego długofalowego projektu dotyczącego Górnego Śląska, który nadal będzie rozwijać. Za pomocą czarno-białej fotografii pokazuje zarówno ludzi ten rejon zamieszkujących i pracujących w kopalniach, jak i krajobraz oraz zmiany geologiczne tam zachodzące.
Mamy też cyberprzestrzeń. Chyba najbardziej przemawiającym do wyobraźni przykładem jest projekt Salvatore Vitale "Nieuchwytny dźwięk. Odkrywanie wirtualnego". Salvatore jest artystą wizualnym, pochodzącym z Włoch, mieszkającym na co dzień w Szwajcarii. To jest część obszernej pracy "Jak zabezpieczyć kraj" i dotyczy Szwajcarii właśnie, uważanej za najbezpieczniejszy kraj świata. Za pomocą fotografii próbuje przedstawić wszystko, co dotyczy cyberprzestrzeni: usługi internetowe, przesył danych czy sieci społecznościowe. Prezentuje relacje człowiek - maszyna. Pokazuje na przykład magazyny, skrzynki, kable, które służą do gromadzenia danych cyfrowych. To dobry przykład artysty, dla którego fotografia jest punktem wyjścia do przedstawienia szerszego tematu, który wydawałby się niemożliwy do zobrazowania.
Wśród wystaw, moją uwagę zwrócił projekt Agaty Grzybowskiej "9 bram, z powrotem ani jednej". Pokazujecie go premierowo.
Agata wydała książkę o tym tytule, za którą otrzymała Grand Press Photo 2018. Zaprosiliśmy ją do tego, żeby zaprezentowała premierowo materiał z książki w formie wystawy. Powstała instalacja łącząca fotografię i dźwięk. Ten projekt świetnie wpisuje się w nasz tegoroczny temat. Dotyczy zarówno kwestii migracji, jak i relacji człowieka z naturą. Agata prezentuje historie ludzi, którzy świadomie postanowili osiąść w Bieszczadach. Pięknie poruszyła w nim także kwestię potrzeby samotności, co jest znakomitym uzupełnieniem tegorocznego programu Miesiąca Fotografii w Krakowie.
Rokrocznie stałym elementem festiwalu są ShowOFF i Przegląd Portfolio, gdzie prezentują się artyści często na początku swojej drogi. Udało ci się w tym roku odkryć jakiś niezwykły talent? To bardzo trudne pytanie. Bardzo dobrze kojarzę projekty, które pokazujemy w ramach ShowOFF-u. Gdy oglądasz dużo zdjęć, w pewnym momencie trudno jest czymś zachwycić się tak naprawdę. Jest duży procent projektów, które mnie ujmują, ale trudno jest mi jednoznacznie wskazać coś naprawdę wyjątkowego. Udało nam się jednak, wraz z czterema kuratorami i ósemką artystów, stworzyć w ramach ShowOFF-u interesującą wystawę, która prezentuje bardzo różnorodne estetyki i odmienne podejścia warsztatowe.
Z tegorocznej edycji chyba najbardziej przemawia do mnie projekt Rafy Raigona. To czterdziestokilkuletni Hiszpan, który zadebiutował bardzo osobistym cyklem zdjęć. W pewnym momencie wyemigrował do Niemiec, skąd jest jego żona. Porzucił całe swoje dotychczasowe życie, także zawodowe, zaczął zajmować się dziećmi i sięgnął po fotografię, która pomogła mu się pogodzić ze swoją codziennością. Zachwyca mnie to, że mężczyzna w takim wieku - co wcale nie jest takie częste - sięga po aparat, żeby opowiedzieć o ojcostwie, o swojej rodzinie. Mówi o tym w cudowny, wzruszający i zabawny sposób. Okazało się również, że po tym, jak już do nas przysłał ten projekt, zaczął otrzymywać kolejne fotograficzne nagrody.
Macie plany na przyszły rok, czy jeszcze żyjecie tegoroczną edycją? Plany oczywiście są. Jednak są to wstępne pomysły, o których trudno mówić. Jedynie, co mogę zdradzić, to to, że szykuje się kilka rewolucji. Po tych pięciu latach, w czasie których jestem dyrektorką festiwalu, razem z zespołem jesteśmy odważniejsi i bardziej otwarci na większe ryzyko i realizację swoich fotograficznych marzeń. Myślę, że przyszłoroczna edycja dla wielu może być zaskoczeniem. Więcej dziś jeszcze nie zdradzę.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Miesiąc Fotografii w Krakowie