Ojciec "Królika po berlińsku", choć nadal nie ochłonął po nominacji swojego filmu do Oskara przyznaje, że liczył na sukces. - Podskórnie na to liczyliśmy - przyznaje w "Faktach po Faktach" TVN24 reżyser i scenarzysta filmu Bartek Konopka.
- Kariera tego filmu już do tej pory jest niesamowita. Ale jak trafił na listę ośmiu tytułów, które ubiegały się o nominację, już wtedy ludzie zaczęli nam mówić, że ten
Wtedy zrozumieliśmy, że ta historia ma ciąg dalszy, na wolności. Czyli możemy opowiedzieć też o tym, co się stało z królikami, a w domyśle z ludźmi. O tym, co się z nimi dzieje do dzisiaj. Bartosz Konopka, reżyser i scenarzysta filmu
One do dzisiaj żyją
Film krótkometrażowy o królikach zamieszkujących okolice muru berlińskiego, jest dawnym pomysłem mistrza Konopki ze szkoły filmowej, Marcela Łozińskiego.
- Jak Piotrek (Nosowski, współtwórca filmu - red.) był na stypendium w Niemczech, szukał śladów tych królików. Okazało się, że żyją do dzisiaj. Potomkowie tych dzikich królików, które żyły w murze berlińskim, żyją do dzisiaj głównie w Berlinie Zachodnim. Po upadku muru musiały wynieść się stamtąd. Żyją w koloniach, na zwykłych podwórkach, między ludźmi.
- Wtedy zrozumieliśmy, że ta historia ma ciąg dalszy, na wolności. Czyli możemy opowiedzieć też o tym, co się stało z królikami, a w domyśle z ludźmi. O tym, co się z nimi dzieje do dzisiaj - powiedział.
Potrzebowaliśmy strachu szkockich królików
51-minutowy dokument "Króliku po berlińsku" to czarnobiała produkcja, składająca się w dużej mierze ze zdjęć archiwalnych. - Ten film jest taką jedną wielką zabawą kolażową - mówi Konopka.
Przyznaje też, że w filmie nie wystąpiło wiele "oryginalnych" futrzaków. - Próbowaliśmy kręcić króliki, ale to nie jest wcale proste. Po wielu próbach daliśmy sobie spokój. Bo trzeba by rok spędzić i mieć dobre doświadczenie przy filmie przyrodniczym. Bo my tak na prawdę potrzebowaliśmy królików jako aktorów.
Próbowaliśmy kręcić króliki, ale to nie jest wcale proste. Po wielu próbach daliśmy sobie spokój. Bo trzeba by rok spędzić i mieć dobre doświadczenie przy filmie przyrodniczym. Bo my tak na prawdę potrzebowaliśmy królików jako aktorów.
- Potrzebowaliśmy ich strachu, radości, oszołomienia. Wszystkich etapów historii, o której opowiadamy. Gdzieś na końcu się okazało, że te króliki w Berlinie nie wyglądają tak dobrze. One dzisiaj trochę wegetują. Nie wyglądają tak dobrze, jak te z muru. Tak na prawdę jest tylko kilka ich ujęć.
Najlepszymi zwierzęcymi aktorami okazały się natomiast... króliki ze Szkocji. - Znaleźliśmy film o królikach, które żyją na wyspie opuszczonej przez ludzi.
Niestety polskie króliki roli nie dostały. - Króliki nie noszą narodowych koszulek, chodzi o to, żeby to był uniwersalny film - podsumowuje reżyser.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24