"Kler" Wojciecha Smarzowskiego przyciągnął prawie milion widzów w weekend otwarcia. Według danych dystrybutora film zobaczyło 935 357 osób. Jest to najlepszy wynik wśród wszystkich filmów wprowadzonych na duże ekrany po 1989 roku.
Dotychczasowym rekordzistą była produkcja z 2015 roku "Pięćdziesiąt twarzy Greya" w reżyserii Sam Taylor-Johnson, którą w pierwszy tydzień dystrybucji zobaczyło 834 479 osób. Drugie miejsce zajmował "Shrek Trzeci" (793 753 osób), a za nim "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" (789 568).
Z polskich filmów dotychczas rekordzistą był "Listy do M. 3", który w pierwszym tygodniu zobaczyło 775 817 osób.
"Kler" wprowadzono do 279 kin w kraju i pokazywano na 478 ekranach. Oznacza to, że na jedną salę kinową przypada 1957 widzów.
"Kościół ma dwa tysiące lat, ja jestem reżyserem, zrobiłem jeden film"
"Kler" trafił do kin 28 września. Ukazuje historię trzech katolickich księży oraz porusza newralgiczne tematy związane z Kościołem. - Ten film, i mam głębokie przekonanie, że tak się stanie, zrobi dużo dobrego w tym kraju - mówił aktor Arkadiusz Jakubik.
"Kler" nie jest wyłącznie filmem o pedofilii, choć stanowi ona jego ważny wątek. Powraca w retrospekcjach bohaterów, którzy kiedyś sami byli krzywdzeni, a teraz krzywdzą innych. Reżyser pokazuje zamiatanie pod dywan tego problemu przez najwyższych kościelnych hierarchów, zajętych bardziej powiększaniem majątków niż przewinieniami swoich podwładnych.
- Kościół ma dwa tysiące lat, ja jestem reżyserem, zrobiłem jeden film - powiedział w rozmowie z TVN24 Wojciech Smarzowski, pytany o to, czy "Kler" miał być ciosem wymierzonym w Kościół.
Dodał przy tym jednak, że "film to jest taka kropla, która drąży skalę".
- Intensywniej zacząłem myśleć o zrobieniu filmu o Kościele, gdy moje dzieci poszły do szkoły. Wtedy zobaczyłem pozycję księdza, ilość lekcji religii - tłumaczył. Jak jednak zastrzegł, powodów powstania "Kleru" było więcej.
Autor: tmw//kg/kwoj / Źródło: tvn24.pl, SFP
Źródło zdjęcia głównego: Bartek Mrozowski/Kler/Kino Świat