Austin Butler zagra główną rolę w nowej wersji "American Psycho" w reżyserii Luki Guadagnino, będącej adaptacją powieści Breta Eastona Ellisa. Poprzednia, nakręcona ćwierć wieku temu, dała początek wielkiej karierze Christiana Bale'a. Nie będzie to jednak remake filmu z 2000 roku, lecz zupełnie nowa adaptacja.
Wybór Austina Butlera zaskoczył kinomanów, którzy śledzili przygotowania do nowej wersji "American Psycho". Media branżowe regularnie donosiły, iż w roli Patricka Batemana pojawi się Jacob Elordi, którego ostatecznie Luka Gudagnino nawet nie zaprosił na zdjęcia próbne.
Informację o wyborze odtwórcy głównej roli w adaptacji głośnej w Ameryce książki, jako pierwszy podał magazyn "Variety". Okazało się, że jej fani nie są zadowoleni. Mało tego, sam fakt realizacji kolejnej ekranizacji powieści, podczas gdy poprzednia była naprawdę udana, a odtwórca głównej roli znakomity, również uważają za zły pomysł.
Jaki będzie nowy Patrick Bateman?
O tym, jak Guadagnino wyobraża sobie swoją wersję adaptacji opowieści o jednym z najpopularniejszych seryjnych morderców współczesnego amerykańskiego kina, na razie wiadomo niewiele. "Variety" spekuluje, w oparciu o dotychczasowe filmy tego reżysera, że niewykluczone, iż pogłębi on jej erotyczny aspekt, mocno obecny w powieści, ale już niemal nieistniejący w filmie Mary Harron.
Scenariusz nowego filmu napisał Scott Z. Burns (znany choćby z filmu "Pralnia"), który lubi reinterpretować na nowo popularne dzieła. Niewykluczone więc, że postać Patricka Batemana będzie różnić się od tej, którą znamy z poprzedniej produkcji.
Przypomnijmy, że film z 2000 roku opowiada o losach przystojnego, wykształconego i niezwykle inteligentnego maklera z Wall Street, który robi błyskotliwą karierę w firmie ojca. Z pozoru Patrick jest typowym, egocentrycznym yuppie, którego cechuje przeraźliwy snobizm. Z czasem bogactwo przestaje mu jednak wystarczać i zaczyna szukać mocniejszych doznań - w jego głowie zaczynają się rodzić wizje seryjnych morderstw. Dochodzi do wniosku, że właśnie one zapewnią mu przypływ adrenaliny. Zaczyna mordować przypadkowe osoby i odkrywa, że jest w tym świetny. Psychopatyczna osobowość gwarantuje brak poczucia winy, a perfekcjonizm umożliwia zacieranie śladów.
Przeniesienie na ekran książki Ellisa było zadaniem trudnym, bo powieść charakteryzowała się drobiazgowym opisem makabrycznych scen. W filmie makabra ujęta została jednak w ironiczny nawias czarnego humoru. Nawet drastyczne sceny prowokują śmiech, wydobywając satyryczny aspekt filmu. Reżyserka sugeruje nam przy tym, że niewykluczone, iż wszystkie mordy rozgrywają się wyłącznie w wyobraźni bohatera.
Luca Gudagnino nie będzie miał łatwego zadania, bo pełen niejednoznaczności film Harron ma fanatycznych wielbicieli. Również wcielający się w Batemana Christian Bale, którego wielka kariera zaczęła się właśnie wtedy, uchodzi za wręcz perfekcyjnego odtwórcę tej roli.
"Czy w Hollywood mamy tylko pięciu aktorów"?
Po ukazaniu się informacji o obsadzeniu Austina Butlera w roli Batemana i tym samym "klepnięciu" projektu Gudagnino, na forach internetowych rozpętała się gorąca dyskusja. Przeważają przeciwnicy nowej wersji "American Psycho", których komentarze i obawy pozbierał brytyjski "The Independent".
Pojawiły się liczne opinie, że "nowa wersja 'American Psycho" jest niepotrzebna i niepożądana, bo mamy już doskonałą". Albo poniekąd słuszne stwierdzenia, że "nie musimy przerabiać każdego legendarnego filmu, warto niektóre kultowe produkcje zostawić w spokoju". Niektórzy byli wręcz zrozpaczeni. "To najbardziej rozczarowująca wiadomość ostatnich dni. Niech to nie będzie prawdą" - pisali.
Wielu internautów skrytykowało także widoczną w Hollywood tendencję do obsadzania w kółko tych samych aktorów, akurat będących "na fali". Wcześniej wskazano Paula Mescala, który po sukcesie "Aftersun" natychmiast zagrał główną rolę w "Gladiatorze II" i w "Bliskich nieznajomych" i już wiadomo, że będzie Paulem McCartneyem w filmie Sama Meneda o Beatlesach. Przebija go jednak z nawiązką Timothée Chalamet faktycznie pojawiający się w niezliczonej liczbie projektów od oscarowej nominacji za rolę w filmie "Tamte dni, tamte noce" właśnie Guadagnino, który potem obsadził go w romantycznym horrorze "Do ostatniej kości". Oglądamy go w "Diunie: Część druga", a zaraz wejdzie do kin biografia Boba Dylana z nim w roli głównej.
Na fali krytyki obsadzania "modnych twarzy" dostało się też Gudagnino za obsadzenie Austina Butlera, który po zasłużonej nominacji do Oscara za rolę w "Elvisie" również gra w "Diunie: Część druga", tuż po głównej roli w "Motocyklistach".
"Czy w Hollywood są jacyś inni aktorzy? Dlaczego Hollywood ciągle zatrudnia tych samych pięciu aktorów, którzy akurat są na fali? - pytają rozżaleni internauci. Jest w tym sporo racji, ale trudno się dziwić wytwórniom, że sięgają po tych, którzy gwarantują zyski, a z racji talentu także nagrody.
Trudno nie zgodzić się z tezą, że bez nowego "American Psycho" kino poradziłoby sobie doskonale i jest to odcinanie kuponów od cudzych sukcesów. Ale za projektem przemawia fakt, że akcja poprzedniego "American Psycho" rozgrywa się w latach 80., czyli w kompletnie innej, minionej epoce. To raz. Dwa - Guadagnino to dziś jeden z najciekawszych i najoryginalniejszych twórców współczesnego kina, a Austin Butler to niezwykle utalentowany aktor, którego potencjał najpełniej pokazał "Elvis" Luhrmanaa.
Nowa wersja "American Psycho" może więc okazać się miłą niespodzianką.
Źródło: "Variety", "Independent", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: AdMedia, Lion's Gate/Getty Images