Cały czas pracujemy, staramy się przygotować na wszystkie ewentualności, na to, co się stanie, jak będzie trzeba ruszyć. Na razie nie gramy, przerwane są wszystkie próby, wszyscy ludzie czekają w gotowości, a ja robię wszystko, żeby jakoś fundację przeczołgać przez ten czas - powiedziała w "Faktach po Faktach" aktorka Krystyna Janda, szefowa Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury, która prowadzi w Warszawie Teatr Polonia i Och-Teatr.
Krystyna Janda, aktorka, reżyserka, założycielka i szefowa Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury, w "Faktach po Faktach" TVN24 oceniła, że kończąca się Wielkanoc była dziwna. - Cały czas myślę o tym, co będzie potem. Jestem cały czas w domu. Właściwie od miesiąca nie wychodzę - dodała.
- Cały czas pracujemy, staramy się przygotować na wszystkie ewentualności, na to, co się stanie, jak będzie trzeba ruszyć. Na razie nie gramy, przerwane są wszystkie próby, wszyscy ludzie czekają w gotowości, a ja robię wszystko, żeby jakoś fundację przeczołgać przez ten czas - powiedziała.
"To będzie trudny czas"
Aktorka wyznała, że nie jest dobrej myśli. - To będzie naprawdę trudny czas. A dla teatru też trudny, bo zanim publiczność wróci, zanim wszystko się unormuje, zanim ludzie będą w stanie cokolwiek oglądać, czy będą mieć pieniądze, żeby kupić bilet do teatru - utrzymujemy się z biletów - to myślę, że to będzie trudny rok - zauważyła.
Jak stwierdziła, boi się o teatry, które prowadzi. - To jest odpowiedzialność, którą wzięłam na siebie 15 lat temu. W tej chwili jest to bardzo duże przedsiębiorstwo - dwa teatry, wielu ludzi na etatach i którzy pracują na umowach - zleceniach i około 400 aktorów z całej Polski. To nie tylko są ci ludzie, ale też ich rodziny. Nie chodzi mi nawet o tę ciągłość, bo w 15 lat udało się zrobić bardzo dużo i nawet jeśli przerwalibyśmy, stanęlibyśmy, to mamy dość duży dorobek - zwróciła uwagę.
- Chodzi mi o to, żebym razem z tą grupą ludzi, przyjaciół, entuzjastów, zarażonych tym cudownym wirusem, jakim jest teatr, była dalej z nami, żeby to się nie rozsypało, pogubiło, żeby nie zrobić im krzywdy, żebyśmy byli razem - zaznaczyła Janda.
"Przyszłość maluje się czarno"
Artystka zwróciła uwagę, iż ma świadomość, że "bardzo wielu aktorów młodych - ale nie tylko - żyło z dnia na dzień". - Mają rodziny, zobowiązania, kredyty. Nie wiedzą, co będzie za godzinę, za chwilę. Dzwonią do mnie, ponieważ ta przyszłość maluje się czarno - powiedziała Janda.
Zadeklarowała, że prowadzona przez nią fundacja jest gotowa do pracy i do grania spektakli. - Mamy przed sobą trzy premiery, rozpoczęte próby, ale wiemy, że musimy sobie jakoś poradzić - powiedziała. Wyraziła nadzieję, że chociaż teatr jest miejscem elitarnym, to bardzo wielu ludzi z jej scenami zostanie.
Pytana o komentarz do sytuacji polityczno-społecznej, powiedziała, że "pierwszy raz nie znajduje słów". - Jesteśmy wszyscy absolutnie samotni. Mam odczucie, że jesteśmy bez pomocy, że nie możemy liczyć na nic - oceniła. - Jeszcze do tego rządzący nie ułatwiają nam żadnego dnia. Każdego dnia jest tak, jakby ktoś jeździł szkłem po szybie, zadrażnianie konfliktów, nie łagodzenie ich. Właściwie mam poczucie pogardy i bezradności - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24