Był jednym z najważniejszych polskich wokalistów i muzyków XX wieku. Gdyby urodził się na Zachodzie, zrobiłby światową karierę. Do jego największych przebojów należą "Sen o Warszawie", "Dziwny jest ten świat", czy "Wspomnienie" do tekstu Tuwima. Udała mu się rzecz niezwykła: podniósł muzykę rozrywkową do rangi wyrafinowanej sztuki, a jednocześnie na stałe wpisał się w rodzimą kulturę popularną.
Urodził się w Starych Wasiliszkach (obecnie Białoruś) jako Czesław Juliusz Wydrzycki. Dopiero po wielu latach, już uznanego muzyka na Czesława Niemena przechrzcił Franciszek Walicki, gdy artysta dostał zaproszenie na występy do Paryża. Obawiano się bowiem, iż nazwisko Wydrzycki dla Francuzów będzie nie do wymówienia.
Już jako kilkuletni chłopiec śpiewał w chórze kościelnym. Uwielbiał też słuchać w radiu arii operowych, a z czasem sam zaczął je śpiewać. Stawał na wysokim taborecie w rodzinnej kuchni i dawał pierwsze "koncerty". Najpierw sam w czterech ścianach, dopóki zdumiony ojciec nie usłyszał śpiewu syna.
Wkrótce Czesław rozpoczął edukację w szkole muzycznej. Ale już tam jako dziecko miał demonstrować swoją niezależność, która potem, w dorosłym życiu, wielokrotnie miała mu komplikować karierę.
Życiorys człowieka niepokornego
Zrealizowany 1,5 roku temu dokument o Niemenie Krzysztofa Magowskiego "Sen o Warszawie" pokazuje człowieka wielkiej wrażliwości i talentu, skrzywdzonego przez system, któremu nigdy się nie podporządkował. Pokazuje też jak zafałszowana została nasza wiedza o nim, za sprawą ówczesnych władz, którym artysta nie przypadł do gustu.
Był bowiem Niemen na swoje czasy nazbyt oryginalny, nie zgadzał się z panującą szarzyzną. Ubierał się w kolorowe rubaszki i kożuszki, nosił długie włosy i kapelusze i grał wyłącznie taką muzykę, jaka była dla niego ważna. Przede wszystkim jednak był niesterowalny i jeśli wierzył w słuszność swoich racji, nigdy nie ustąpił. Taki był od najmłodszych od lat, gdy jako uczeń szkoły muzycznej w Grodnie, odmówił wstąpienia do Komsomołu. Odmówił i zaczął wagarować, co skończyło się usunięciem ze szkoły. Chodził więc zamiast na zajęcia nad ukochany Niemen i godzinami patrzył na rzekę. Na Niemen, który po latach miał się stać inspiracją dla jego pseudonimu artystycznego.
W 1958 w ramach ostatniej fali masowych wysiedleń Polaków z Kresów Wschodnich został z rodzicami przesiedlony do powojennej Polski. Zamieszkali w Świebodzinie, potem Kołobrzegu, a Czesław znalazł się w Gdańsku, gdzie rozpoczął naukę w średniej szkole muzycznej. Uczył się grać na fagocie ale też występował w studenckich teatrach i klubie Żak w Gdańsku, śpiewając po hiszpańsku i polsku piosenki latynoamerykańskie. Dwie z tych piosenek pojawiły się potem na jego pierwszej płycie.
W początkach kariery, po sukcesach w konkursach wykonawców amatorów, zaczął występować z zespołem Niebiesko-Czarni. W 1962 nagrał z nimi małą płytę, tzw. EP, z 4 utworami. W 1963 wystąpił na I Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu z własną kompozycją "Wiem, że nie wrócisz”, która przeszła niezauważona. Wyróżniono go tam dopiero w 1964 r.
Norwid zamiast komercyjnego hitu
Lata 70. w polskiej muzyce to był jego czas. Włączał się w kolejne, dominujące na świecie rockowe prądy, tworząc własne, indywidualne ich odmiany. Zasłynął też jako kompozytor i wykonawca monumentalnych utworów do poezji Cypriana Kamila Norwida, którego tomik podarował mu Wojciech Młynarski. Wciąż sprzedawał płyty w milionowych nakładach i zdobył Grand Prix festiwalu w Sopocie za utwór "Nim przyjdzie wiosna" do wiersza Iwaszkiewicza. Napisał także i zaśpiewał niezapomnianą "Pieść Chochoła" do "Wesela" Andrzeja Wajdy, gdzie zagrał również jego rolę, ponadto do takich produkcji jak "Dziewczyny do wzięcia" czy "Powrót wabiszczura".
W 1974 z renomowanymi muzykami sesyjnymi nagrał w Nowym Jorku płytę "Mourner's Rhapsody". Zagraniczna kariera Niemena nie rozwinęła się jednak zgodnie z oczekiwaniami muzyka, jak i jego polskich fanów. znowu dała znać o sobie jego "niesterowalność".
Michał Urbaniak opowiadał, jak szefowie Columbia Records błagali Niemena o napisanie piosenek na amerykański rynek, tłumacząc, że tylko one przyniosą sukces komercyjny w USA. W odpowiedzi Niemen przygotował… angielską wersją "Bema pamięci rapsodu żałobnego".
Spośród jego genialnych płyt do najsłynniejszych należą: "Dziwny jest ten świat", "Czy mnie jeszcze pamiętasz" i "Niemen Enigmatic".
22 metry za 6 milionów płyt
Plotki i kłamstwa które przez lata narosły wokół piosenkarza, zmyślone zdarzenia, jak choćby wyssana z palca, krążąca po Polsce opowieść o rzekomym pokazaniu pośladków na koncercie w Radomsku, nie pomagały jego karierze. Wiadomość ta gościła na pierwszych stronach gazet, spreparowana przez lokalną gazetę, wpisywała się w nagonkę na artystę prowadzoną na szeroką skalę. Mało kto dziś pamięta kompromitujący twórcę "Rejsu” Marka Piwowskiego, dokumentalny paszkwil "Sukces", ośmieszający artystę - zbudowany z tendencyjnie pociętych i posklejanych fragmentów wypowiedzi, pokazujący go jako napuszonego ćwierćinteligenta.
Nawet wtedy gdy już sprzedał w krótkim czasie 6 milionów płyt, gnieździł się na 22 metrach w kawalerce. W ramach kary za niezależność władze wstrzymywały przyznanie mu mieszkania. Nie był uznawany za profesjonalnego artystę z powodu braku dyplomu, co przekładało się na niższe stawki za koncerty. Brak dyplomu nie był bynajmniej efektem lenistwa. Kazimierz Rudzki, który artysty szczerze nie znosił, oblał muzyka na egzaminie kwalifikującym do profesjonalnej gaży estradowej. Z pytania o... historię teatru.
Najcięższa kara za niesubordynację, która zaważyła nad jego całym późniejszym życiem, miała przyjść jednak wraz z ogłoszeniem stanu wojennego.
„Kolaborant” na życzenie władz
13 grudnia 1981 roku władze ogłosiły stan wojenny. Potrzebowały popularnego i cenionego nazwiska, które by go legitymizowało. Padło na Niemena, który, pech chciał, nagrał wcześniej świąteczny program dla telewizji. Władza tak zmanipulowała materiał, dając fragment wypowiedzi artysty o pracy i zaangażowaniu, że sugerował on jego rzekome poparcie dla WRON.
Skutki tej prowokacji stały się wielkim dramatem artysty, z którego nie otrząsnął się nigdy. Obwołano go kolaborantem. Identyfikujący się z hasłami Solidarności muzyk trafił na czarną listę opozycji, która namawiała do jego bojkotu. Nie miał szansy opowiedzieć jak było naprawdę. Kiedy w 1989 roku doszło do częściowo wolnych wyborów, Niemen mimo to poparł kandydatów Solidarności. W 1989 r. także ukazała się pierwsza po drugiej przerwie płyta Niemena z nowym materiałem, przygotowywana przez lata "Terra Deflorata".
Jego występom na Zachodzie nadal towarzyszyły jednak protesty. Gdy na koncertach za oceanem próbował tłumaczyć polonijnej publiczności w Chicago całą sytuację, ta obrzucała go wyzwiskami. Ogromnie to przeżywał. Po tych zdarzeniach zamknął się jeszcze bardziej w sobie, usunął w cień. Zajął się kompozycjami do filmów. 17 listopada 2001 wyszła ostatnia jego płyta studyjna "spodchmurykapelusza", ciepło przyjęta przez słuchaczy i krytyków.
Do końca był odporny na upływ czasu i dziejowe zmiany. W ostatnich latach praktycznie nie wychodził z domu. Grał, malował, uprawiał sport, był wegetarianinem, nie pił i nie palił od lat. Zmarł 17 stycznia 2004 roku po długiej walce z rakiem.
Muzyka popularna jako sztuka
Czesław Niemen ma na koncie mnóstwo nagród i wyróżnień. W 1974 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do 1980 roku był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został wybrany wykonawcą wszech czasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka uhonorowała go "Super Mateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za zasługi dla kultury
Ale prócz dziesiątek nagród i tytułów, do których zupełnie nie przywiązywał wagi, udała mu się rzecz niezwykła i najważniejsza: podniósł muzykę rozrywkową do rangi wyrafinowanej sztuki, a jednocześnie na stałe wpisał się w rodzimą kulturę popularną. Pogodzenie obu tych zjawisk jest absolutnym fenomenem we współczesnej kulturze.
Autor: Justyna Kobus//gak / Źródło: tvn24.pl