Wybory parlamentarne pokazały, że obudziła się nadzieja, że ludzie chcą zmiany, chcą innej Polski. Dlatego patrzę z optymizmem na wybory prezydenckie - powiedziała w "Kropce nad i" wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska). Komentując złożony przez PiS projekt zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS, oceniła, że jeśli do tego dojdzie, to "przedsiębiorcy zostaną w dwójnasób opodatkowani".
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej mówiła w "Kropce nad i" w TVN24 o przyszłorocznych wyborach prezydenckich. - Jestem przekonana, że te wybory są do wygrania i naprawdę wierzę głęboko, że w maju zmieni się główny lokator Pałacu Prezydenckiego - przyznała.
Jej zdaniem "Polacy chcą zmiany". - Zresztą te wybory parlamentarne pokazały, że obudziła się taka nadzieja, że ludzie chcą świadomie głosować i chcą zmiany, chcą innej Polski. Dlatego patrzę z optymizmem na te wybory - dodała.
Wybór szefa PO. "Na razie nie wiemy, jacy będą inni kandydaci"
Wicemarszałek Sejmu była także pytana, czy zagłosowałaby na Grzegorza Schetynę, jeśli ten zdecydowałby się kandydować na szefa Platformy Obywatelskiej. W odpowiedzi zwróciła uwagę, że "na razie nie wiemy, jacy będą inni kandydaci". - Będą wybory, będą nowi kandydaci, będziemy dyskutowali. Nie wiem, czy będę głosować na niego (Schetynę - red.), czy na innego kandydata - stwierdziła.
- Muszę poznać te osoby, co proponują nowego dla naszej partii - dodała.
Przekonywała, że Grzegorz Schetyna przez ostatnie cztery lata zrobił bardzo dużo dobrego dla Platformy Obywatelskiej.
Wybory przewodniczącego PO - zgodnie z decyzją zarządu partii - mają się odbyć na początku przyszłego roku, kiedy zakończy się kadencja na tym stanowisku Grzegorza Schetyny.
"Może się okazać tak, że nie będzie pieniędzy ani na te małe emerytury, ani na te olbrzymie"
Kidawa-Błońska odniosła się także do złożonego przez Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie projektu ustawy likwidującego od 2020 roku górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tak zwanej 30-krotności ZUS. Według autorów projektu ma to przynieść dodatkowy wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 miliarda złotych.
Propozycję krytykuje jeden z koalicjantów PiS - Porozumienie Jarosława Gowina. Politycy tej partii zapowiedzieli, że nie poprą projektu.
CZYTAJ TAKŻE: Rzecznik Porozumienia: nie poprzemy projektu PiS >
Wicemarszałek uznała, że jeśli takie przepisy wejdą w życie, "znowu przedsiębiorcy zostaną w dwójnasób opodatkowani". - Nie tylko ze swoich pensji będą musieli zapłacić więcej pieniędzy do ZUS-u, ale także jako przedsiębiorcy tych pieniędzy będą musieli zapłacić więcej - tłumaczyła.
Według niej, "to nie jest tak, że to ratuje system emerytalny". - To jest wyciągnięcie pieniędzy tylko do doraźnych działań tutaj i teraz. Nie myśli się o tym, co będzie za dziesięć, za piętnaście lat - oceniła Kidawa-Błońska. Jak mówiła, "może się okazać tak, że nie będzie pieniędzy ani na te małe emerytury, ani na te olbrzymie". - Wprowadzając takie zmiany, trzeba pokazać skutki takich działań w perspektywie kilkudziesięciu lat - przekonywała. - Chcemy komisji, żeby nam wyjaśniono i pokazano wyliczenia, jak to będzie wyglądało - dodała wicemarszałek Sejmu.
Co, jeśli Lewica zagłosuje za projektem PiS? "To znaczy, że są nic nie warci"
Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Marcelina Zawisza powiedziała w czwartek w rozmowie z TVN24, że będzie namawiała kolegów, by głosowali za projektem PiS w sprawie 30-krotności składek, pod pewnymi warunkami.
Kidawa-Błońska, komentując to, wyraziła nadzieję, że "nawet dla Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość pokoleń Polaków, przyszłość systemu emerytalnego i jednak sprawdzą wyliczenia ekspertów, policzą to wszystko i nie zagłosują". Według niej, jeśli poprą projekt, "to znaczy, że są nic niewarci". Dodała, że jej zdaniem będzie to oznaczało, że Lewica "jest w PiS-ie". Wicemarszałek Sejmu podkreśliła, że wierzy, iż działacze Lewicy "pomyślą o Polsce za dziesięć, za piętnaście lat".
"To orędzie pokazuje, że Senat może być innym miejscem"
Kidawa-Błońska odniosła się także do orędzia wygłoszonego w czwartek wieczorem przez nowo wybranego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO).
- To orędzie pokazuje, że Senat może być innym miejscem, że inaczej może być tam uprawiana polityka - oceniła.
Przekonywała, że "nawet język tego orędzia jest inny, odnosi się do wartości, do tego co jest dla nas najważniejsze". - Ja jestem głęboko przekonana, że to Polacy nie chcieli jednolitości w Senacie, dzięki temu opozycja mogła się porozumieć i pokazać, że można (…) tworzyć prawo w inny sposób - dodała.
- Znając profesora Grodzkiego wierzę, że on dopilnuje tego, żeby dyskusja w Senacie była merytoryczna i żeby pokazać inną jakość polityki - mówiła wicemarszałek Sejmu. Jej zdaniem "nie tylko w Polsce, chyba w ogóle w tej chwili na świecie potrzebujemy innej polityki, trochę bardziej idealistycznej, trochę bardziej skierowanej na ludzi".
Autor: akr//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24