Pogoda nie sprzyja amatorom górskich wędrówek. Niskie temperatury, śnieg i silny wiatr sprawiają, że wyjście w Tatry jest niebezpieczne. W niedzielę dwójka turystów z Polski zagubiła się po słowackiej stronie. Wezwali TOPR, na pomoc ruszyli im też słowaccy ratownicy. Zostali odnalezieni dopiero rano.

Spore szczęście miała dwójka turystów z Polski, która w niedzielę wybrała się na górską wyprawę po słowackiej stronie Tatr. Planowali przejść Doliną Jaworową przez Lodową Przełęcz do Doliny Małej Zimnej Wody.

Na miejscu zaskoczyły ich jednak trudne warunki: temperatura spadła do -10 stopni, zaczął wiać silny wiatr.

I mimo że turyści przebywali na terenie naszych południowych sąsiadów, na pomoc wezwali ratowników z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Znalezieni rano

Ratownicy od razu zawiadomili działającą na Słowacji Horską Zachranną Służbę. 22 Słowaków wyruszyło na poszukiwanie zaginionych.

Ratownicy stracili jednak kontakt z poszukiwanymi. W poniedziałek rano, kiedy poprawiły się warunki pogodowe, do poszukiwań dołączył śmigłowiec TOPR-u. Polskim ratownikom udało się wypatrzyć turystów i zabrać na pokład. Choć byli przemarznięci, nie odnieśli poważnych obrażeń.

W Tatrach panują trudne warunki. Ratownicy ostrzegają, że górskie wędrówki mogą być niebezpieczne, ale jeżeli ktoś już się na nie wybiera, to najlepiej wyruszyć wczesnym rankiem. Nie należy też zapominać o sprzęcie.

W górach panuje gęsta mgła, widoczność jest bardzo ograniczona.

Na Słowacji część szlaków zamknięta

Warto też pamiętać, że na Słowacji z ostatnim dniem października zamknięte zostały wszystkie szlaki leżące powyżej poziomu schronisk.

Oznacza to, że można wejść szlakiem do Chat: Przy Popradzkim Stawie, Zbójnickiej, Teryho, Przy Zielonym Stawie, Plesnivec i do hotelu górskiego Śląski Dom. (Chata pod Rysmi jest zamknięta). Można wejść również na niektóre odcinki szlaków w dolnej części dolin tatrzańskich. Zamknięte są również wszystkie szlaki w Tatrach Zachodnich.

Za wejście na zamknięty szlak grozi mandat.

Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków