Wycięte ze skóry nieboszczyków, zatopione w formalinie i sfotografowane przez Katarzynę Mirczak tatuaże robią furorę w sieci. "Znaki specjalne", bo tak zatytuowała swoją pracę artystka, pokazywały już m.in. "Financial Times", "New Yorker" i "Huffington Post". – Stworzyłam je już dawno, ale cieszę się, że żyją i ktoś o nich pamięta – mówi tvn24.pl Katarzyna Mirczak.
Prawie 5 lat temu artystka zwróciła się do Zakładu Medycyny Sądowej o udostępnienie zachowanych fragmentów skór z tatuażami. – Dyrektor zakładu zaufała mi, wiedziała, jak mają wyglądać zdjęcia i wydała zgodę na fotografowanie – wspomina Katarzyna Mirczak.
Sztuka w medycynie sądowej
Katarzyna Mirczak często swoją sztukę opiera właśnie na medycynie sądowej, wspomina, że kiedy zobaczyła po raz pierwszy kolekcję tatuaży od razu wiedziała, że musi je sfotografować.
Zaraz po stworzeniu zdjęć, nikt w Polsce nie chciał ich opublikować. – Chyba uznali je za zbyt mocne – mówi Mirczak.
"Znaki specjalne" stały się internetowym przebojem. – Teraz pokazał je "Huffington Post", być może stąd to poruszenie, ale wcześniej też co jakiś czas te fotografie "wracały". Publikował je też "Financial Times", czy "New Yorker" – wymienia autorka.
Wycinki skóry z XIX wieku
Artystka uwieczniła w swoich pracach tatuaże na wycinkach skóry z przełomu XIX i XX wieku. Najstarszy z tatuaży pochodzi z 1872 roku. Wycinki były pobierane od zmarłych, poddawanych autopsji. Najczęściej byli do więźniowie, ale też samobójcy lub osoby nieznane.
Zakład Medycyny Sądowej tworzył "kolekcję" ponieważ chciał badać powiązania kryminalistów właśnie na podstawie "wzorów" na ich ciele. Część więziennych tatuaży bowiem służy do rozpoznawania i nawiązywania kontaktów.
Tatuaże wykonane za pomocą szkła, węgla i mydła
Dzięki tym zachowanym fragmentom można dowiedzieć się też jakimi narzędziami posługiwali się skazani, żeby nanieść na swoje ciała tatuaże – jak kawałki szkła czy żyletki.
Później, do przebitej skóry wprowadza się kolory. Zazwyczaj za pomocą sproszkowanego węgla drzewnego, spalonej gumy, czy ołówka zmieszanego z wodą, moczem czy mydłem.
Fotografująca archeolog
Katarzyny Mirczak to absolwentka Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, siedem lat temu zrezygnowała ze współpracy z Instytutem Archeologii i zajęła się fotografią zawodowo. W 2010 roku zdobyła I nagrodę Grand Press Photo w kategorii sport, zdjęciem zrobionym w Rio de Janeiro, kolejnym jej dziełem były właśnie „Znaki specjalne”.
Zostały one zaprezentowane m.in. na Paris Photo w 2010 roku przez londyńskiego galerzystę Erica Francka (Eric Franck Fine Art).
Teraz kolejne prace artystki "Narzędzia zbrodni" można oglądać w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Podobnie jak w przypadku zdjęć tatuaży „Narzędzia zbrodni” są wynikiem pracy w Zakładach Medycyny Sądowej w Krakowie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: koko / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Katarzyna Mirczak/Eric Franck Fine Art, Londyn