Turyści, którzy przyjechali do Zakopanego na urlop, zgłosili się na policję. Twierdzą, że zaatakowały ich właścicielki pensjonatu, w którym się zatrzymali. Sprawę bada policja.
Sprawa, jak utrzymuje para turystów ze Stargardu, zaczęła się niewinnie – zgłosili właścicielkom pensjonatu usterki, które zastali w wynajętym pokoju. Kobiety przyszły na miejsce i – według relacji gości – zaczęły zachowywać się agresywnie, niszczyć ich rzeczy i wyrzucać ich z pensjonatu. Miały przy sobie też paralizator, którym rzekomo uderzyły turystów. Początkowo pojawiały się informacje, że zakopianki poraziły swoich gości paralizatorem, jednak w rozmowie z reporterem Faktów po południu TVN24 mieszkaniec Stargardu poinformował, że został tylko uderzony.
Całe zdarzenie turyści nagrywali telefonem komórkowym – podobnie robiły mieszkanki Zakopanego.
Na nagraniu opublikowanym przez mężczyznę widać, jak dwie kobiety wyrzucają rzeczy gości pensjonatu przez okno i na korytarz. Słychać też wulgarne, obraźliwe okrzyki.
Właścicielki pensjonatu nie zgodziły się na rozmowę przed kamerą. Jak jednak ustalił reporter TVN24, kobiety przedstawiają zupełnie inną wersję wydarzeń. Według nich, to turyści je zaatakowali, a zgłoszone przez nich usterki to zniszczenia dokonane przez przyjezdnych.
Policja: są dwa zgłoszenia
Do zakopiańskiej policji dotarły zgłoszenia od obu stron konfliktu.
- Przyjęliśmy zawiadomienie zarówno od jednej, jak i drugiej strony, ale z uwagi na dobro postępowania nie komentujemy tej sprawy. Obydwa postępowania są prowadzone w kierunku artykuł 157 Kodeksu karnego, czyli uszkodzenia ciała - powiedział rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
Autor: wini/ ks / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tygodnik Podhalański