W środę zaczął się remont autostrady A4 między Krakowem a Katowicami. Potrwa półtora roku. Choć oznacza to poważne utrudnienia dla kierowców, właściciel autostrady nie planuje obniżenia opłat za korzystanie z drogi.
Prace będą kosztowały 40 mln złotych i mają potrwać do października 2017.
Drogowcy zapewniają, że zrobią wszystko, żeby remont był jak najmniej uciążliwy dla kierowców. Wiadomo jednak, że utrudnień nie da się uniknąć. Autostradę A4 codziennie przemierzają tysiące kierowców. Jedyna przerwa w remoncie jest przewidziana na przełom lipca i sierpnia, kiedy w Krakowie będą się odbywały Światowe Dni Młodzieży.
"To jakieś nieporozumienie"
Na odcinkach, na których będą przeprowadzanie prace ma obowiązywać ograniczenie prędkości do 80 km na godzinę. Tymczasem właściciel autostrady nie przewiduje obniżenia czy zniesienia opłat za korzystanie z drogi. Budzi to sprzeciw wielu kierowców.
- To jest trochę nie w porządku. Jeśli mamy płacić za takie odcinki, na których jest ograniczenie, to jest to jakieś nieporozumienie – ocenia jeden z kierowców. Inny zauważa, że wielu kierowców może w takich wypadku korzystać z tras alternatywnych, m.in. tych prowadzących przez Jaworzno, Balice i Chrzanów
Właściciel autostrady zapewnia jednak, ze remont będzie mało odczuwalny. - Specjalnie zaplanowaliśmy ten remont tak, żeby obywał się na krótkich odcinkach i w miarę szybko. Pozwoli to zachować, jak największą przepustowość autostrady - tłumaczy Rafał Czechowski, rzecznik prasowy firmy Stalexport.
Ostatni tak duży remont A4 miał miejsce dziesięć lat temu.
Pierwsze prace obejmują odcinek między Balicami a Rudnem.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | M. Skrobotowicz