Jak udowodnił włamywacz z Kielc, nie wystarczy ukraść pieniędzy, żeby skok uznać za udany. Trzeba jeszcze... nie zgubić łupu.
Wielkie musiało być zdziwienie pracownicy przychodni, która przyszła rano do pracy i zobaczyła porozrzucane na posesji banknoty o różnych nominałach. Na podwórku leżało w sumie ok. 25 tys. zł. Kobieta powiadomiła policję.
Alarm się nie włączył
Do włamania doszło w nocy z czwartku na piątek w jednej z kieleckich przychodni. Złodziej najprawdopodobniej dostał się do budynku przez wybite okno, tamtędy też mógł uciec.
- Skradziona została foliowa torebka, zawierająca 30 tys. zł - informuje Marzena Tkacz, rzeczniczka kieleckiej policji. Jak dodaje, w budynku był zainstalowany alarm, jednak nie włączył się.
Nie wiadomo dlaczego włamywacz zgubił tak znaczną część swojego łupu. – Możliwe, że ktoś go spłoszył, jednak trudno to na razie stwierdzić - zaznacza policjantka.
Autor: wini/b/kwoj / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN 24