W górach od kilku dni panują bardzo niskie temperatury. Jedna z turystek na Kasprowy Wierch wybrała się w dżinsach, cienkich rękawiczkach i miejskich butach. Skrajnie wychłodzonej kobiecie pomogli inni turyści i TOPR.
Sytuacja miała miejsce w niedzielę. - Uczestnicy obozu wędrownego, którzy w południe schodzili z Kasprowego Wierchu w kierunku Myślenickich Turni, usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że poszkodowaną jest młoda kobieta, która siedziała na śniegu w towarzystwie dwóch mężczyzn - relacjonuje za pośrednictwem "Portalu Tatrzańskiego" Mariusz Grefkowicz, przewodnik tatrzański.
Kobieta była mocno wychłodzona i miała drgawki. Przyczyną jej stanu był prawdopodobnie zły ubiór.
- Miała na sobie dżinsy, cienkie rękawiczki i miejskie buty. To zdecydowanie nie jest ubiór odpowiedni do wycieczek w tak skrajnie niskich temperaturach. Termometr na szczycie wskazywał wówczas minus dwadzieścia jeden stopni - kontynuuje przewodnik.
"Na dole było ciepło"
Grupa turystów pomogła poszkodowanej: przekazali jej ogrzewacze, okryli folią i osłonili przed mroźnym wiatrem własnymi ciałami. Wezwali także ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy po chwili przejęli poszkodowaną.
- Na pytanie ratownika TOPR, dlaczego turystka nie była odpowiednio ubrana, jeden z jej towarzyszy odpowiedział, że na dole było ciepło - dodaje Grefkowicz.
Autor: kk / Źródło: Portal Tatrzański, TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Portal Tatrzański | Mariusz Grefkowicz