Wycieńczony turysta, który utkwił nad uskokiem Buli pod Rysami potrzebował natychmiastowej pomocy. Jeszcze zanim dotarli do niego ratownicy TOPR, mężczyzna dostał radiotelefon i pakiet grzewczy, który pomógł mu przetrwać w ekstremalnych warunkach. Sprzęt został dostarczony dronem. Akcja zakończyła się sukcesem.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego 29 grudnia po godz. 19 dostali sygnał od zaniepokojonej żony, której mąż wybrał się na wycieczkę na Rysy. Kobiecie nie udało się z nim skontaktować. O tym, że wysoko w górach ktoś może potrzebować pilnej pomocy ratownicy wiedzieli jeszcze przed telefonem, bo z dużej odległości obserwowali bardzo wolno przemieszczające się światło czołówki w rejonie Buli pod Rysami. Kiedy światło przestało się przemieszczać, ratownik obserwujący całą sytuację poderwał drona i poleciał w kierunku nieruchomego źródła światła.
Jak czytamy w komunikacie opublikowanym we wtorek przez TOPR, poderwane do góry urządzenie wyposażone jest w głośnik, dzięki czemu ratownik zdalnie mógł zapytać samotnego turysty, czy potrzebuje pomocy. Obserwowany przez kamerę mężczyzna dawał jednoznaczne sygnały, że jest w tarapatach.
Niemal w tym samym czasie do ratowników przyszła informacja od świadków, którzy widzieli około godziny 16 upadek mężczyzny z dużej wysokości na śnieg, po którym jednak turysta wstał i kontynuował marsz odmawiając pomocy.
Na ratunek
W kierunku turysty ruszyli ratownicy TOPR. Żeby jednak można było jak najszybciej z nim porozmawiać, do mężczyzny poleciały kolejne drony, za pomocą których przekazano mu między innymi radiotelefon i pakiety grzewcze. Ten moment można zobaczyć na nagraniach, które pokazało TOPR.
"Wyczerpany i wychłodzony turysta po wstępnym badaniu oraz napojeniu herbatą został sprowadzony do schroniska nad Morskim Okiem i dalej przewieziony do Zakopanego" - czytamy w komunikacie TOPR. Akcja zakończyła się o godz. 4:30 nad ranem.
Ratownicy TOPR przypominają, że w sytuacjach kryzysowych w górach należy spokojnie czekać w miejscu, aż taki pakunek znajdzie się w zasięgu rąk. "W momencie kiedy pakunek zostanie przechwycony, nie wolno szarpać linki na której jest podwieszony. Należy poczekać aż linka zostanie zwolniona i spadnie na ziemię" - zaznacza TOPR.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl