Mieszkanka gminy Szerzyny (Małopolska) wezwała policję, chcąc rozdzielić szarpiących się synów. Zanim funkcjonariusze przyjechali na miejsce, mężczyźni doszli do porozumienia. Jednak nerwowe zachowanie jednego z nich doprowadziło do odkrycia przez policjantów plantacji konopi indyjskich.
Jak podaje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji, mężczyźni pokłócili się, bo jeden z nich odmawiał wyprowadzenia na spacer psa. Gdy doszło do rękoczynów, matka braci próbowała ich rozdzielić, a gdy się to jej nie udało, zadzwoniła na policję, prosząc o pomoc.
- Gdy patrol przybył na miejsce, bracia byli już pogodzeni. Uwagę policjantów zwróciło jednak podejrzane zachowanie jednego z nich, który podczas zbliżania się radiowozu do domu nerwowo biegał między zabudowaniami i łąką – relacjonuje Gleń. Policjanci zajrzeli na łąkę i znaleźli tam kilkanaście krzewów konopi indyjskich.
"Rzucili się na policjantów, poszczuli ich psem"
Kolejne rośliny odkryto podczas dokładnego przeszukania domu, pomieszczeń gospodarczych i przyległego do zabudowań terenu. Łącznie policjanci zabezpieczyli 45 doniczek z konopiami indyjskimi.
- Krewcy bracia - widząc, co się dzieje - wzięli się za obronę swojej własności i rzucili się na policjantów z pięściami, kopiąc ich i obrażając przy tym wulgaryzmami. Posunęli się nawet do szczucia psem, masywnym owczarkiem niemieckim, którego spuścili z uwięzi. Zachęcone przez właścicieli zwierzę rzuciło się na policjanta, wskoczyło mu na plecy, nie wyrządzając mu na szczęście poważnej krzywdy - relacjonował rzecznik.
Za uprawę konopi indyjskich, czynną napaść, znieważenie policjantów i wpływanie przemocą na ich czynności braciom grozi teraz do ośmiu lat więzienia.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock