19-latek za kierownicą BMW uciekał przed policją. Jak informują funkcjonariusze, młody mężczyzna uderzył w radiowóz i próbował potrącić policjanta. Podczas pościgu padły strzały.
Policjanci ścigali kierowcę BMW w nocy z poniedziałku na wtorek. Mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli. Przed ścigającym go radiowozem uciekał ulicami Świętochłowic, a potem Bytomia (Ślaskie), gdzie funkcjonariusze ponownie próbowali zatrzymać auto.
- Kierowca nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe, w związku z tym policjanci podjęli próbę zatrzymania pędzącego auta radiowozem. Zablokowali mu drogę, ale kierujący uderzył w tył radiowozu. Kiedy policjanci wyszli z pojazdu, kierowca wykonał gwałtowny manewr zawracania, próbując potrącić jednego z nich. Wtedy policjanci oddali strzały w kierunku opon samochodu - powiedziała Paulina Wierzbowska z Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.
Samochód spłonął
Kierowca BMW zdołał się wymknąć. Właściciela samochodu policjanci zatrzymali po kilku godzinach. Wcześniej - kilkadziesiąt minut po pościgu - złożył zawiadomienie, według którego jego auto zostało wcześniej skradzione. W podobnym czasie policjanci otrzymali informację, że poszukiwany samochód płonie na jednej ze świętochłowickich ulic. Według policji, wszystko wskazuje na to, że to 19-latek kierował samochodem, a potem - próbując uniknąć odpowiedzialności - zgłosił kradzież BMW. Śledztwo ma też ustalić, czy sam podpalił swój samochód.
Mężczyzna jeszcze w czwartek po południu ma zostać doprowadzony do chorzowskiej prokuratury, która prowadzi w tej sprawie śledztwo. Usłyszy prawdopodobnie zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza, niezatrzymania się do kontroli oraz składanie fałszywych zeznań.
Policja na razie nie chce kategorycznie przesądzać, czy to 19-latek sam podpalił samochód. - Policjanci oddali strzały w kierunku BMW i okoliczności powstania pożaru mogą być różne. Co do przyczyny pożaru wypowie się biegły z zakresu pożarnictwa - zaznaczyła Wierzbowska.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock