Strażakom udało się opanować pożar hali z odpadami, który wybuchł w niedzielę w miejscowości Klucze (Małopolska). Akcja trwała kilkanaście godzin, brało w niej udział ponad 250 strażaków. Teraz sprawą zajmie się prokuratura – pojawiły się przypuszczenia, że ogień został w hali podłożony celowo.
Kiedy strażacy dogaszą pożar i zakończą swoje działania, na miejscu pojawią się biegli z zakresu pożarnictwa. To oni mają ustalić, co spowodowało pojawienie się ognia. Mieszkańcy Kluczy spekulują, że to mogło być celowe podpalenie.
Jak podaje reporterka TVN24 Marta Gordziewicz, właściciele składowiska najprawdopodobniej przechowywali w hali odpady, na których składowanie nie mieli odpowiednich pozwoleń. Dwa tygodnie temu Starostwo Powiatowe w Krakowie wydało decyzję, że usunie śmieci na własny koszt.
Śledztwo
Ponieważ nadpalony i częściowo zawalony budynek może stwarzać zagrożenie, Powiatowy Nadzór Budowlany rozważa całkowite wyburzenie hali – podaje prokuratura.
- Zostanie wszczęte śledztwo w sprawie artykułu 163, paragraf 1, punkt pierwszy, czyli sprowadzenia zagrożenia pod postacią pożaru dla życia ludzkiego lub mienia wielkich rozmiarów- informuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury okręgowej. Śledztwo zostanie wszczęte, kiedy policja przekaże materiały śledczym z prokuratury.
250 strażaków
Z ogniem, który pojawił się na składowisku w niedzielę około godziny 10 rano, walczyło 71 zastępów, czyli ponad 250 strażaków. W pierwszej fazie akcji działania koncentrowały się na tym, by ogień się nie rozprzestrzeniał i nie zajął papierni sąsiadującej z płonącym obiektem.
Strażacy potrzebowali ogromnej ilości wody, która była podawana jednocześnie z kilkunastu działek gaśniczych. Do Kluczy wysłane zostały cysterny z Krakowa, Chrzanowa, Dąbrowy Górniczej i Myszkowa.
Trudna akcja
Wstępnie powierzchnię objętą ogniem oszacowano na 7,5 tysiąca metrów kwadratowych, a materiały, które uległy zniszczeniu to tysiące ton sprasowanych odpadów.
- Nasze działania utrudnia pora nocna. Na miejscu są specjalistyczne samochody z oświetleniem. Rano prawdopodobnie konieczna będzie rozbiórka jednej ze ścian obiektu, żeby dotrzeć do zarzewi ognia – mówił w niedzielę Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy małopolskiej straży pożarnej.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Straż Pożarna w Olkuszu