Krakowscy urzędnicy wyremontowali schody na jednym z krakowskich osiedli i "uzupełnili" je o podjazd dla wózków. Powodów do radości jednak nie ma – pochylnia sięga tylko do połowy schodów.
Za remont odpowiedzialny był Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Ponieważ jednak dolna połowa schodów należy do spółdzielni, to naprawiona została tylko część należąca do miasta.
– To są dwie różne działki – rozkłada ręce Wojciech Adamiak ze spółdzielni Kabel.
Efekt? Osoba prowadząca wózek z dzieckiem może zejść tylko do połowy wzniesienia, bo tak daleko sięga podjazd. I spółdzielnia nie zapowiada zmiany tego stanu rzeczy.
- Ktoś sobie wymyślił, żeby ten najazd zrobić, a według nas jest on mocno za stromy – ocenia Adamiak. I dodaje: - Żeby uniknąć tego, że jakaś matka, na przykład się tam poślizgnie po deszczu, stwierdziliśmy, że kontunuowanie tego podjazdu jest w ogóle bez sensu.
Dodatkowo, jak zaznacza urzędnik, około 100 metrów dalej jest chodnik, którym również można zejść. Trzeba tylko nadłożyć trochę drogi.
"Ustalenia były"
O sprawę zapytaliśmy Urząd Miasta. - Faktycznie nie wygląda to najlepiej – przyznaje Jan Machowski, rzecznik UM. Jak jednak zaznacza, miasto swoją część pracy wykonało. - Było ustalenie ze spółdzielnią, że oni wyremontują swoją część. Mieli to zrobić jak najszybciej.
Podjazd niezgody został wybudowany na wiosnę 2016 roku i od tej pory niewiele się w tym temacie zmieniło. Remont kosztował sześć tysięcy złotych.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24