Krakowski sąd dopiero 20 marca oceni, czy natychmiastowe odebranie dzieci rodzinie Bajkowskich było słuszne. W poniedziałek odroczył wydanie decyzji w tej sprawie. Zażalenie na tryb natychmiastowej wykonalności złożyli rodzice. Sąd zbada, czy dzieci mogą trafić do babci.
- Niestety nie mieliśmy jeszcze wszystkich danych. Sąd zarządził sprawdzenie poprzez wywiad, jaka jest sytuacja babci chłopców i jednocześnie chce zbadać relacje z rodzicami, jakie można zaobserwować podczas pobytu dzieci w domu dziecka - informuje PAP rzecznik sądu okręgowego sędzia Waldemar Żurek.
Dzieci mogą trafić do babci
Jak podkreślił sędzia Żurek, sąd chce wydać decyzję z jak najmniejszym uszczerbkiem dla małoletnich i chce sprawdzić możliwość, by dzieci do zakończenia procesu przebywały u babci. Zaznaczał też, że decyzja o odebraniu dzieci nie była przedwczesna, ponieważ "stwierdzenia w opinii i dowody z poprzedniej terapii były na tyle kategoryczne, że sąd wówczas mógł taką decyzję podjąć".
- Teraz sąd poszukuje najlepszego rozwiązania. Najważniejsze jest dobro dzieci - dodaje.
Przemoc psychiczna gorsza od klapsa
Rzecznik zapewnił jednocześnie, że decyzje w sprawie nie zapadły po "klapsach", o których mówił mediom ojciec dzieci.
- Najtrudniejsze sprawy to takie, gdy nie ma czystej patologii. Mamy rodzaje innego znęcania się, znęcanie psychiczne jest tak traumatyczne dla dziecka, że ma wpływ na całe jego życie. Mamy świadomość, że ta sprawa jest niezwykle trudna, ale nie mogę mówić o ustaleniach sądu i dlatego trudniej nam bronić stanowiska, bo oznaczałoby to piętno dla dzieci. Apeluję, by rodzice powstrzymali się z komentowaniem i skupili się na dzieciach. Mamy prawny zakaz od sierpnia 2010 roku fizycznego karcenia dzieci. Natomiast w tym przypadku nie mogę absolutnie potwierdzić, że taki klaps czy też karcenie incydentalne było przyczyną odebrania dzieci. To jest tylko jedna z wielu przyczyn - tłumaczy sędzia Żurek.
– Robimy wszystko, żeby dzieci mogły jak najszybciej wrócić, ale do normalnej rodziny, bo klaps czy siniak może się zagoić, a rysy na psychice goją się latami – mówi TVN24 Żurek.
Przerwali terapię
30 stycznia krakowski sąd postanowił o odebraniu trójki chłopców rodzinie Bajkowskich i umieszczeniu ich w domu dziecka. Orzeczenie zostało opatrzone klauzulą natychmiastowej wykonalności. Jak informował wówczas PAP rzecznik sądu, z uwagi na dobro rodziny sąd utajnił jego treść.
W środę 6 marca trójkę chłopców - 13-letnie bliźniaki i 10-latka - zabrano ze szkoły i przewieziono do domu dziecka. Było to następstwem leczenia terapeutycznego rodziny. - Rodzice zgłosili się na terapię, którą sami przerwali w momencie, kiedy wyszły na światło dzienne problemy. Ośrodek terapeutyczny miał wówczas obowiązek poinformować służby, które sprawę kontynuują, nawet jeśli muszą robić to przymusowo – informuje TVN24 rzecznik Żurek.
Jak ustaliła PAP, w krakowskiej prokuraturze toczą się dwa postępowania z zawiadomienia krakowskiego sądu: jedno w sprawie znęcania się nad rodziną przez ojca dzieci, drugie w sprawie gróźb kierowanych przez ojca w stosunku do kuratorki. - Oba postępowania znajdują się na początkowym etapie - mówi PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Ojciec chłopców nie chciał w poniedziałek rozmawiać z dziennikarzami.
Autor: nf/roody / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Kabłak