Pan Łukasz znalazł na swoim polu trzy złote bransolety pochodzące z epoki brązu. Mają ponad trzy tysiące lat. Oddał je do Muzeum Podkarpackiego w Krośnie. Konserwator nie miał żadnych wątpliwości, że rolnikowi należy się nagroda. Złożył wniosek, ale ten utknął w ministerstwie. Wciąż nie wiadomo, kiedy odkrywca dostanie obiecaną nagrodę.
Niezwykłego odkrycia pan Łukasz dokonał w czerwcu. - Znalazłem te bransolety podczas lustracji pola – relacjonował znalazca.
Bransolety pokazał złotnikowi, który potwierdził, że są zrobione ze szlachetnego kruszcu. Zaproponował mu za biżuterię 8 tys. zł, jednak 31-latek się nie zgodził. - Poczytałem w internecie, że to trzeba zgłosić i że jest możliwa jakaś nagroda - mówi.
Konserwator: nagroda się należy
Zabytek trafił do Muzeum Podkarpackiego w Krośnie. Jan Gancarski, dyrektor muzeum, wstępnie datował bransoletki na epokę brązu.
- Są to trzy bransolety, dwie wykonane z dość grubego drutu złotego i jedna z podwójnego, znacznie cieńszego. Możliwe, że mają pochodzenie południowe, zakarpackie, ale to jeszcze trzeba ustalić - zapowiadał Gancarski. Jak dodał dyrektor, postawa znalazcy jest "unikatem na skalę ogólnopolską" i należy ją docenić.
Podobnego zdania jest Grażyna Stojak, wojewódzka konserwator zabytków w Przemyślu. – Ze wszech miar należy się temu panu nagroda. Jego postawa jest tak naprawdę największą rzeczą w całej tej sprawie – oceniła konserwator.
Od trzech miesięcy cisza
Konserwator jeszcze w czerwcu sporządziła wniosek do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wpłynął drugiego lipca i od tej pory, zdaniem znalazcy bransoletek oraz konserwator zabytków, nic się nie wydarzyło.
- Nie było żadnego kontaktu ze strony ministerstwa, nikt nas nie poprosił o dokładne dane – konserwator nie kryje niepokoju.
Nikt też nie kontaktował się z panem Łukaszem.
- Byli tylko jacyś archeolodzy, sprawdzali coś na moim polu, ale już skończyli prace - relacjonuje mężczyzna.
"Trudno oszacować wartość"
- Na początku września wniosek trafił do nas, a teraz jest u rzeczoznawcy - wyjaśnia Wioletta Łabuda, rzecznik prasowy NID. I dodaje: - Za kilka dni będziemy mieć opinię co do tego znaleziska. Ta z kolei trafi później do departamentu, który zadecyduje o kwocie nagrody.
Na ogół, w zależności od rodzaju znaleziska, procedura trwa to od 2 do 6 miesięcy, a nawet dłużej w przypadku znalezisk o bogatej, skomplikowanej zawartości Centrum Informacyjne MKiDN
Wartość przyznanej nagrody nie może być większa niż 25-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce w poprzednim roku kalendarzowym. W wyjątkowych wypadkach, gdy zabytek posiada także znaczną wartość materialną, wysokość nagrody pieniężnej może być podwyższona do 30-krotnego przeciętnego wynagrodzenia. W przypadku odkryć dokonanych w 2015 roku znalazca może otrzymać maksymalnie 113 503 zł brutto.
- Oszacowanie wartości pieniężnej znalezionych bądź odkrytych zabytków archeologicznych jest w warunkach polskich dość trudne, ponieważ nie istnieje legalny rynek antykwarycznych tej kategorii zabytków – tłumaczy przedstawiciel Centrum Informacyjnego.
Muzealnikom z pomocą przychodzą zagraniczne katalogi aukcyjne, katalogi numizmatyczne i wyceny muzealiów analogicznych zabytków. Nagroda ministra nie jest jednak równoważnym ekwiwalentem oszacowanej wartości danego znaleziska.
Zgodnie z wykazem przedstawionym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w latach 2004-2013 przyznano 36 nagród. Większość mieściła się w granicach 10-25 tys. zł
Zdarzył się tylko jeden przypadek przyznania nagrody w maksymalnej wysokości. W 2007 roku minister przyznał 70 tys. zł za zgłoszenie odkrycia na terenie Pomorza Zachodniego w okolicach Stargardu Szczecińskiego wyrobów ze złota z V w. (brakteat skandynawski, zawieszka pierścieniowata i pierścień).
Sprawdzają i weryfikują zgłoszenia
Każde zgłoszenie jest dokładnie weryfikowane. Plagą są bowiem poszukiwacze skarbów, rozkopujący i niszczący stanowiska archeologiczne.
Przed przyznaniem znalazcy nagrody wojewódzki konserwator zabytków ocenia, czy podczas dokonania odkrycia nie zostało naruszone stanowisko archeologiczne. Uszkodzenie innych zabytków lub niedopełnienie obowiązków ustawowych (np. zbyt późny termin zawiadomienia służb o znalezisku) może skutkować odmową przyznania nagrody. Warto jednak przypomnieć, że niezgłoszenie odkrycia w ogóle może skutkować poważną karą – nawet pozbawienia wolności.
- Staramy się jednak brać pod uwagę wszelkie okoliczności towarzyszące znalezisku, możliwości znalazcy i jego dobrą wolę – zaznacza przedstawiciel Centrum Informacyjnego MKiDN.
Skarb ukryty ponad 3 tysiące lat temu
W przypadku pana Łukasza nie ma żadnych wątpliwości.
- Sprawdziliśmy to miejsce, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób bransolety mogły tam trafić. Czy mamy do czynienia z pozostałością cmentarzyska albo osady - tłumaczy Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie. Jak zaznacza, bransolety najprawdopodobniej były depozytem.
Oznacza to, że znalezione przez pana Łukasza bransolety nie są pozostałością po starożytnym osadnictwie. Prawdopodobnie zostały celowo ukryte przez właściciela, któremu mogło grozić jakieś niebezpieczeństwo. Przeleżały tak w ziemi ponad 3 tysiące lat.
Autor: wini/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24