Według wstępnej opinii biegłego przyczyną zgonu zaginionego 6 stycznia w Krakowie Piotra Kijanki, którego zwłoki wydobyto w poniedziałek z Wisły, było utonięcie - poinformował we wtorek rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej prokurator Janusz Hnatko. Tożsamość zmarłego potwierdziła jego rodzina.
We wtorek na zlecenie prokuratury w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ przeprowadzono sekcję zwłok mężczyzny wyłowionego w poniedziałek przy stopniu wodnym Dąbie na Wiśle w Krakowie.
- Wstępnie biegły z zakresu medycyny sądowej stwierdził, że przyczyną zgonu było utonięcie, natomiast ostateczne wyniki będą znane po przeprowadzeniu badań dodatkowych - zastrzegł prokurator Janusz Hnatko.
Rodzina potwierdziła tożsamość
Hnatko poinformował również, że podczas sekcji i szczegółowych oględzin zwłok znaleziono w ubraniach zmarłego portfel z dowodem osobistym i prawem jazdy na nazwisko Piotra Kijanki oraz inne przedmioty osobiste. Wcześniej informowała o tym policja.
Prokuratura podała także, że we wtorek przeprowadzono czynności identyfikacyjne zwłok.
"W wyniku prowadzonych czynności z udziałem członków rodziny Piotra Kijanki, zarówno żony i matki wymienionego, potwierdzono tożsamość ujawnionych zwłok" - czytamy w komunikacie krakowskiej prokuratury.
34-letni Piotr Kijanka w nocy 6 stycznia około godziny 23.30 wyszedł z jednej z restauracji na Placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na osiedlu Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Sylwetkę mężczyzny zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu - widać tam zaginionego, gdy przechodził ulicą Miodową, a następnie Starowiślną.
Trop nad Wisłą
Kilka dni po zaginięciu mężczyzny do jego poszukiwań powołano specjalną grupę, złożoną z ekspertów komendy miejskiej i komendy wojewódzkiej policji w Krakowie. Strażacy przeszukiwali dno Wisły w Krakowie do stopnia wodnego Dąbie, a następnie od stopnia wodnego Dąbie do stopnia Przewóz. Zlustrowano około 25 kilometrów koryta rzeki, ale bez rezultatu.
W poszukiwaniach uczestniczyły także specjalne psy tropiące policji niemieckiej, które nawet po tygodniu mogą odnaleźć ślad poszukiwanej osoby. Psy doprowadziły funkcjonariuszy w rejon mostu Kotlarskiego. Jeden wskazał stojącą nad brzegiem ławeczkę, drugi doprowadził do brzegu Wisły. Innych tropów nie podjęły.
Obecność Piotra Kijanki w rejonie mostu Kotlarskiego potwierdzali świadkowie. Dwójka rowerzystów widziała w tym czasie mężczyznę o podanym rysopisie, gdy szedł pod mostem Kotlarskim. Mężczyzna mógł tą trasą wracać do domu z lokalu na krakowskim Kazimierzu.
Przeszukiwanie Wisły kontynuowali także później płetwonurkowie na zlecenie rodziny zaginionego, która wyznaczyła nagrodę za informacje. O włączeniu się w poszukiwania kilka dni temu informowała także znana ogólnopolska firma detektywistyczna, która również wyznaczyła nagrodę.
Jak mówiła mediom żona zaginionego mężczyzny, w restauracji na Kazimierzu świętowali razem z mężem i przyjaciółmi jej 30. urodziny. Ona wyszła jednak z restauracji nieco wcześniej. Media podawały, że małżonkowie są trzy lata po ślubie, mają dwuletniego synka i spodziewają się kolejnego dziecka.
Autor: kk/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24