57-letni Ukrainiec prowadził w mieszkaniu gabinet dentystyczny. Do Polski przyjechał jako robotnik polowy. Nie posiadał zezwoleń i kwalifikacji do zawodu stomatologa. Leczył przeterminowanymi lekami i archaicznym sprzętem, a za usługi brał 20 zł. Mężczyzna przyznał się do winy, grozi mu do 3 lata więzienia.
57-latek mieszkał w gospodarstwie rolnym, na terenie powiatu sandomierskiego.
Samozwańczy dentysta
Straż Graniczna miała na oku mężczyznę już od dłuższego czasu. - Uzyskał wizę na podstawie oświadczenia zarejestrowanego w Polsce w urzędzie pracy przez jego przyszłego pracodawcę i zgodnie z dokumentami miał zostać zatrudniony, jako robotnik polowy - wyjaśnia st. chor. Dagmara Bielec-Janas, rzecznik Nadwiślańskiej Straży Granicznej.
57-latek miał jednak inne plany niż wykonywanie prac polowych. - Od 4-5 lat świadczył usługi stomatologiczne dla okolicznych mieszkańców - mówi funkcjonariuszka straży.
Wyposażenie gabinetu budzi kontrowersje:
Straż weszła w trakcie "zabiegu"
Ukrainiec nie posiadał żadnego przygotowania do zawodu dentysty: zezwoleń, uprawnień i kwalifikacji. - Mężczyzna przyjmował w pokoju gościnnym, który nie spełniał żadnych warunków gabinetu stomatologicznego - mówi rzeczniczka straży. - Został zatrzymany w domu na gorącym uczynku. Z pacjentem na fotelu - relacjonuje dalej.
"Stomatolog" stosował medykamenty przywiezione z Ukrainy i niedopuszczone do obrotu na terenie Polski - mówi rozmówczyni portalu tvn24.pl i dodaje: - Niektóre z nich straciły swoją ważność kilka lat temu. Tym co mogło przyciągać jednak klientów "salonu dentystycznego", była cena oferowanych przez mężczyznę usług: - Brał od 20 do 40 złotych za zabieg.
W takim "gabinecie" leczył 57-latek:
Mężczyzna będzie odpowiadał za przekroczenie granicy państwowej RP wbrew przepisom, przy użyciu podstępu oraz za wykonywanie odpłatnych usług stomatologicznych bez wymaganych na terenie naszego kraju uprawnień. Grozi za to nawet do 3 lat więzienia.
Przyznał się do "leczenia"
Być może jednak 57-latek uniknie tak wysokiej kary.
- Dziś przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, bez prowadzenia procesu - poinformowała Bielec-Janas.
- Sprawa wpłynęła wczoraj, a dziś faktycznie wpłynął wniosek zaakceptowany przez prokuraturę - potwierdziła Jolanta Religa, zastępca prokuratora rejonowego w Sandomierzu. - Mężczyzna został przesłuchany, ale nadal prowadzimy działania zmierzające do weryfikacji jego zeznań - dodaje.
O tym, jaki wyrok i kiedy usłyszy samozwańczy dentysta zdecyduje sąd.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Mężczyzna prowadził gabinet na terenie gminy Sandomierz (woj. świętokrzyskie):
Autor: ps / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna Kielce