Wiele osób ucieka z Ukrainy, jednak są tacy, którzy tam wracają. Mówią, że tam przecież są ich rodziny, bliscy, ich dom. Od początku wojny do Ukrainy z Polski wjechało prawie 340 tysięcy osób.
Jak tłumaczy reporterka TVN24 Karolina Wasilewska, tłumy na dworcu w Przemyślu pojawiają się i znikają zgodnie z rozkładem jazdy pociągów. Wielu uchodźców odjeżdża między innymi w kierunku Warszawy, by stamtąd ruszyć dalej za granicę.
W punkcie recepcyjnym na dworcu uchodźcy mogą zjeść ciepły posiłek, dostać cos do picia oraz przekąski. Są tez maskotki i kolorowanki dla dzieci.
"Tam możemy spokojnie spać"
Niektórzy jednak przekraczają granicę w przeciwną stronę. Od początku wojny do Ukrainy z Polski przejechało prawie 340 tysięcy osób, z czego w sobotę 27 tysięcy. - Wczoraj na jednym z peronów dworca w Przemyślu odprowadzał swoją rodzinę mężczyzna, który wcześniej z najbliższymi zdołał uciec z Odessy. Teraz jego żona i siostra oraz jego dzieci postanowiły wrócić do swoich domów, mówiąc "przecież tam jest nasze miejsce", "tam możemy spokojnie spać" – relacjonowała Wasilewska.
- My wracamy do domu. Tam są dzieci, ojczyzna, praca – mówiła, Ukrainka spotkana przez reporterkę na dworcu.
Do Ukrainy wracał też mężczyzna, który głośno przekonywał, że jego ojczyzna jest wstanie przegnać najeźdźców. – Pokonamy Putina. Może będzie tak, że on komunę zrobi na lewym brzegu Dniepru, albo użyje broń chemiczną. Wszystko może zrobić. Jak przegra, to ze złości będzie starał się odciąć nas całkowicie od morza. I na lewym brzegu zrobi państwo komunistyczne, tak jak Kim – mówił Ukrainiec.
Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24