- W tatrzańskich schroniskach turystycznych zawsze można liczyć na pomoc, schronienie i wrzątek - zapewnia Jerzy Kalarus, prezes PTTK Karpaty, które dzierżawi górskie schroniska. - Niedopuszczalne jest odmówienie potrzebującym pomocy - dodaje.
We wtorek opisaliśmy historię dwóch turystów, którzy szukali noclegu w schronisku nad Morskim Okiem. Według nich, z powodu odbywającej się w budynku imprezy, nie zostali wpuszczeni do środka, odmówiono im także wody. Ostatecznie znaleźli schronienie i ciepły posiłek w innym obiekcie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego (PTTK) na Polanie Włosienicy.
Niedopuszczalna sytuacja
Jak zaznaczył prezes PTTK Karpaty, to zdarzenie incydentalne, które nie powinno mieć miejsca, a za zaistniałą sytuację zajmujący się schroniskiem dostali reprymendę. Wyjaśnił, że turyści najprawdopodobniej natknęli się na przypadkową osobę, ale na pewno nie odprawiła ich obsługa schroniska. Zaznaczył, że takie sytuacje są niedopuszczalne w schroniskach górskich.
- Drzwi schroniska zawsze są otwarte i od tej zasady nie ma wyjątków. Cały obiekt nie może być zamknięty i wynajęty na jakąś imprezę. Mogą być wykupione wszystkie miejsca noclegowe na łóżkach, ale i tak turyści zawsze mogą liczyć na schronienie, pomoc i wrzątek - wyjaśnił Kalarus.
Sprawa w toku
Prezes PTTK Karpaty powiedział, że sprawa z Morskiego Oka będzie miała swój ciąg dalszy po powrocie dzierżawcy obiektu ze szpitala.
Wyjaśnił, że z dzierżawcami schronisk PTTK Karpaty ma zawarte umowy cywilne i najsurowszą konsekwencją może być jej wypowiedzenie. - W tym przypadku myślę, że byłaby to zbyt daleko idąca kara - ocenił Kalarus.
W Tatrach działa osiem schronisk turystycznych należących do PTTK. Oprócz obiektu nad Morskim Okiem schroniska są także w Roztoce, Dolinach: Pięciu Stawów Polskich, Kościeliskiej i Chochołowskiej, na Halach Gąsienicowej i Kondratowej oraz na Polanie Kalatówki.
Autor: kk/mś / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock