Policja zatrzymała kobietę, która groziła wysadzeniem stacji paliw na krakowskim Podgórzu. 30-latka wpadła w szał. Jedną ręką chwyciła za dyszę, próbując wylać benzynę, a w drugiej miała zapaloną zapalniczkę. Na szczęście, obsługa stacji zdążyła zablokować dystrybutory, więc wylanie benzyny było niemożliwe.
30-latka w towarzystwie swojego znajomego przyszła na stację benzynową w nocy, pod pretekstem zakupu hot-doga i papierosów.
Para była dobrze znana pracownikom stacji. – Oboje przysparzali sporo kłopotów, m.in kradzieżami i niszczeniem mienia – informuje Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Kiedy kobieta i mężczyzna zaczęli się zachowywać podejrzanie, pracownica stacji wezwała na miejsce ochronę, która wyprosiła dwójkę klientów poza teren stacji.
Wrócili, żeby "rozmówić się z ekspedientką"
Kiedy tylko pracownicy ochrony odjechali, 30-latka i jej znajomy wrócili. - Pojawili się ponownie, by rozmówić się z ekspedientką. Zaniepokojona ich agresywnym zachowaniem kobieta ponownie poprosiła o interwencję ochroniarzy. Gdy agresywna klientka zobaczyła nadjeżdżający samochód firmy ochroniarskiej wpadła w szał – relacjonuje Ciarka.
30-latka wybiegła na zewnątrz, gdzie znajdowały się dystrybutory paliwa. – Jedną ręka chwyciła za dyszę, próbując wylać benzynę, a drugą trzymała zapaloną zapalniczkę. Groziła podpaleniem – podaje dalej rzecznik. Na szczęście obsługa stacji zdążyła zablokować dystrybutory, więc wylanie benzyny było niemożliwe.
Podczas gdy 30-latka usiłowała podpalić dystrybutor, jej towarzysz próbował podłożyć ogień pod banery reklamowe znajdujące się przy stacji benzynowej, w pobliżu butli z propan-butanem.
Grozi jej do 8 lat więzienia
Interwencja ochroniarzy spłoszyła jednak piromanów – zanim na miejsce dotarli policjanci para uciekła. Dopiero sprawdzenie monitoringu ze stacji pozwoliło na ustalenie ich tożsamości.
30-latka i jej znajomy zostali zatrzymani następnego dnia. Okazało się, że kobieta jest znana policji. - Była sprawczynią kilku podpaleń altan śmietnikowych. Za to przestępstwo usłyszała już zarzuty – zaznacza Ciarka.
Tym razem 30-latka usłyszała zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia wielu osób. Grozi jej do 8 lat więzienia. Decyzją sądu została też tymczasowo aresztowana na okres 3 miesięcy. Jej towarzysz nie usłyszał zarzutów – jak tłumaczy policja, mężczyzna nie popełnił żadnego przestępstwa.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24